Według Seiberta "głosowanie odbyło się w kontekście, który uniemożliwia przeprowadzanie wolnych wyborów". - Więźniowie polityczni wciąż są za kratkami, a opozycjonistom uniemożliwia się zgłaszanie swoich kandydatur - wyjaśnił. - Jest oczywiste, że prezydent (Alaksandr) Łukaszenka zamiast zaakceptować partnerstwo z Europą, które mu zaproponowano, postawił na represje polityczne - powiedział rzecznik. Westerwelle podkreślił, że nadzieje Łukaszenki na zapewnienie reżimowi dzięki wyborom pozorów demokratycznej legitymacji spaliły na panewce. - W obliczu rażących uchybień także podczas tego głosowania każdy może zobaczyć, czym jest dziś Białoruś: ostatnią dyktaturą w sercu Europy - powiedział szef niemieckiej dyplomacji. Westerwelle zapewnił, że jego kraj będzie naciskał wraz z europejskimi partnerami na zwolnienie więźniów politycznych, a ponadto będzie wspierał społeczeństwo obywatelskie na Białorusi oraz będzie kontynuował politykę izolacji wobec białoruskiego reżimu. Rząd w Berlinie uznał politykę Mińska za "tragedię dla kraju i narodu białoruskiego" i zaapelował do prezydenta Łukaszenki i rządu białoruskiego o natychmiastowe uwolnienie więźniów politycznych i zaprzestanie represji. W niedzielnych wyborach do niższej izby białoruskiego parlamentu, Izby Reprezentantów, startowało 293 kandydatów, w tym 46 przedstawicieli opozycji. CKW podała, że wybrano w nich 109 ze 110 deputowanych. Żaden nie reprezentuje opozycji.