- Jeżeli Niemcy chcą rzeczywiście zadać kłam podejrzeniom, że chcą za pomocą własnego cierpienia zrelatywizować własne zbrodnie, że mieszają skutki wojny z jej przyczynami, czy też wręcz chcą relatywizować holokaust, to muszą stworzyć ten ośrodek - napisał w opublikowanym w czwartek komentarzu Stefan Dietrich. - Nie tylko w podejściu do własnych zbrodni, lecz także w podejściu do własnych ofiar możemy pokazać, że wyciągnęliśmy wnioski z historii - pisze autor komentarza, który w latach 80. był korespondentem gazety w Polsce. Dietrich ostro skrytykował polityków SPD za ich sprzeciw wobec udziału Eriki Steinbach oraz kierowanego przez nią Związku Wypędzonych (BdV) w pracach nad powstaniem placówki. Nazwał "impertynenckim" stanowisko posła SPD Markusa Meckela, który powiedział, że BdV "nie ma kwalifikacji" do uczestniczenia w tym przedsięwzięciu. Za "przedwczesną" uznał też opinię wiceprzewodniczącego Bundestagu Wolfganga Thierse, że BdV nie uczestniczy w realizacji projektu. - Przedstawiciele BdV będą oczywiście należeli do państwowej rady doradczej fundacji (placówki poświęconej wysiedleniom) - pisze Dietrich. W osobnej relacji "FAZ" przytacza wypowiedź deputowanego CDU Jochena-Konrada Fromme, że w Niemczech nie istnieje miejsce pamięci, w którego powstawaniu nie uczestniczyłyby zainteresowane ofiary. - Proszę sobie wyobrazić, że Pomnik Holokaustu powstałby bez udziału Rady Centralnej Żydów w Niemczech - zauważył Fromme. Przyszłą rolą Steinbach zajął się też w czwartek dziennik "Sueddeutsche Zeitung". W ocenie największej niemieckiej gazety, klub parlamentarny CDU/CSU, którego Steinbach jest członkiem, może sobie wyobrazić przyszłą instytucję poświęconą wysiedleniom bez jej udziału. - Cała sprawa nie może rozbić się o osobę Steinbach - powiedział Fromme. Jego zdaniem, projekt jest zbyt ważny, by "wiązać go z jedną osobą". - Nie można jednak zrezygnować ze współpracy z poszkodowanymi, czyli z wypędzonymi - podkreśla deputowany CDU. Natomiast wiceszef frakcji CDU/CSU Wolfgang Bosbach broni Steinbach. - Nie widzę żadnego powodu, by odstawiać ją na bok - powiedział. Sama Steinbach powiedziała: "Nie mam zamiaru obejmować stanowiska dyrektora muzeum. Nie zrezygnuję z mandatu do Bundestagu". Niemiecki rząd zapowiedział w środę, że do końca roku zamierza przedstawić gotową propozycję ośrodka dokumentacyjnego upamiętniającego przymusowe wysiedlenia Niemców po II wojnie światowej. Partie tworzące koalicyjny rząd Angeli Merkel - CDU/CSU i SPD zapisały w umowie koalicyjnej z listopada 2005 roku, że stworzą "widoczny znak" upamiętniający wypędzenia i piętnujący ten instrument polityki. Koalicjanci, a także kanclerz Merkel wielokrotnie zapewniali, że chcą zrealizować ten projekt w dialogu z Polską i innymi zainteresowanymi krajami w ramach międzynarodowej sieci placówek muzealnych i badawczych. Polska i Cechy są przeciwne temu projektowi. Oba kraje obawiają się, że taka placówka może propagować wypaczony obraz historii, relatywizujący hitlerowskie zbrodnie.