Policja poinformowała, że kobieta stała ze swoim sześcioletnim synem przed szkołą podstawową, ale pierwszoklasista nie chciał wejść do szkoły. Kobieta zadzwoniła na posterunek policji w nadziei, że policja przekona jej syna o konieczności uczęszczania na lekcje. Policjanci z komisariatu w Krumbach rzeczywiście przyjechali przed szkołę. Pytany przez funkcjonariuszy o powód niechęci do placówki oświatowej chłopiec "zeznał", że nie tyle boi się samej szkoły, co tego, że matka go z niej nie odbierze. Według rzecznika policji, kobieta miała poprzedniego dnia spóźnić się kilka minut po syna do szkoły i chłopiec musiał trochę zaczekać, aż zostanie odebrany. Chłopiec był pod wrażeniem policjantów Pierwszak "bał się, że taka sytuacja może się powtórzyć i skończy się na tym, że będzie musiał zostać w szkole" - powiedział rzecznik lokalnej policji. "Dziecko prawdopodobnie miało lęk separacyjny". Policjanci wyjaśnili chłopcu, że szkoła nie jest taka zła. Sześciolatek był pod wrażeniem policjantów w mundurach - i podobno grzecznie poszedł do swojej klasy - pisze "B.Z."