Jak zaznaczył, powodem rezygnacji nie jest tylko jego obciążona błędami praca doktorska i zarzuty podważające jego wiarygodność. - W minionych tygodniach publiczna i medialna uwaga prawie wyłącznie koncentrowała się na osobie Guttenberga i jego rozprawie doktorskiej, zamiast na przykład na 13 żołnierzach, którzy w tym czasie zginęli albo zostali ranni - powiedział. Dodał, że nie chce dopuścić do tego, by jego osoba była jakimkolwiek ciężarem dla żołnierzy. - Wyciągam wobec siebie konsekwencje, jakich żądałbym także od innych. Odpowiadam za swoje słabości i błędy - oświadczył Guttenberg. Przyznał, że trudno mu porzucić urząd, który jest jego życiową pasją. - Zawsze jestem gotów walczyć, ale dotarłem do granic moich sił. (...) Zostałem powołany na ministra obrony, a nie samoobrony - dodał. Skrytykował także media i przeciwnych mu polityków za zbyt agresywną - jak uznał - krytykę pod jego adresem. - To nie pozostało bez wpływu na mnie i moją rodzinę - zaznaczył. Kanclerz Niemiec Angela Merkel przyznała, że decyzja Guttenberga, przekazana jej telefonicznie, była dla niej zaskoczeniem. "Przyjęłam jego rezygnację z ciężkim sercem - powiedziała Merkel na konferencji prasowej. - Bardzo żałuję tej decyzji, ale ją rozumiem. Jestem pewna, że podobne odczucia ma wielu mieszkańców tego kraju". Według Merkel Guttenberg "z pasją i z sercem" pełnił urząd ministra obrony. "Karl-Theodor jest człowiekiem o wyjątkowym talencie politycznym. Potrafi dotrzeć do serc ludzi i spowodować, by zachwycili się polityką" - dodała. Poinformowała też, że Guttenberg będzie pełnić obowiązki ministra obrony do czasu powołania nowego szefa resortu. Decyzja o jego następcy zapadnie w najbliższych dniach. Dlaczego Guttenberg musiał odejść? Od kilkunastu dni popularny 39-letni minister był celem ostrych ataków ze strony opozycji oraz świata nauki po ujawnieniu przez dziennik "Sueddeutsche Zeitung", że w swojej rozprawie doktorskiej z 2007 r. wykorzystał liczne, dosłowne fragmenty tekstów innych autorów, nie podając źródła ich pochodzenia. Posłużył się głównie publikacjami dostępnymi w internecie, dlatego media pisały o "aferze kopiuj-wklej", a nazwisko "Guttenberg" niektórzy przemianowali na "Googleberg". W zeszłym tygodniu Guttenberg został pozbawiony tytułu naukowego, przeprosił za błędy i zapewnił, że nie dopuścił się świadomego oszustwa. W jego obronie stanęła kanclerz Angela Merkel, która odrzuciła apele o odwołanie Guttenberga, oświadczając, że "powołała ministra obrony, a nie doradcę naukowego czy posiadacza tytułu doktorskiego". Krytyka wobec ministra jednak nie umilkła. Około 30 tysięcy naukowców, doktorantów i studentów podpisało się pod listem otwartym do Merkel, zarzucając jej, że broniąc ministra, szydzi ze wszystkich uczciwych pracowników naukowych. Także niektórzy politycy chadecko-liberalnej koalicji rządzącej publicznie skrytykowali Guttenberga. Chadecka minister nauki Annette Schavan oświadczyła w poniedziałek, że "pirackie kopiowanie nie jest drobnym przewinieniem". Chadecy nie kryli obaw, że skandal wokół doktoratu ministra może zaszkodzić szansom CDU w tegorocznych wyborach regionalnych w kilku krajach związkowych Niemiec. Baron zu Guttenberg, pochodzący ze szlacheckiego rodu w Górnej Frankonii, był najpopularniejszym ministrem niemieckiego rządu i gwiazdą bawarskiej chadecji CSU. Zasiada w Bundestagu od 2002 r. Wiosną 2009 r. został ministrem gospodarki w rządzie wielkiej koalicji CDU/CSU i SPD, a po jesiennych wyborach w 2009 r. objął funkcję ministra obrony. Zainicjował głęboką reformę niemieckich sił zbrojnych, zakładającą znaczne zmniejszenie jej liczebności oraz zawieszenie powszechnego obowiązku służby wojskowej. Niektórzy komentatorzy widzieli w Guttenbergu przyszłego kandydata na kanclerza. Sondaż telewizji ZDF z zeszłego piątku pokazał, że nawet mimo skandalu z jego doktoratem 75 proc. mieszkańców Niemiec uważało, iż powinien on pozostać na stanowisku ministra obrony. Od początku tego roku nad głową ministra zbierały się jednak czarne chmury. W styczniu opozycja zarzuciła mu pochopne działania i błędy w polityce informacyjnej w związku ze śmiertelnym wypadkiem młodej kadetki i szykanami na żaglowcu szkolnym marynarki wojennej "Gorch Fock" oraz śmiercią żołnierza, który zginął w Afganistanie wskutek postrzału z broni kolegi. Przeciwnicy polityczni oskarżali też Guttenberga, że zbyt ostentacyjnie kreuje swój wizerunek w mediach, szczególnie w wysokonakładowym dzienniku "Bild". Z Berlina Anna Widzyk