Występując na konferencji prasowej w 10. rocznicę ogłoszenia niepodległości Kosowa wspólnie z premierem Ramushem Haradinajem, szef niemieckiej dyplomacji wyraził pogląd, że "są to kluczowe warunki", bez których "trudno sobie wyobrazić drogę Serbii do Europy". Gabriel dodał, że w podobnym duchu wypowiadał się w Belgradzie, gdzie w środę przekonywał władze Serbii do spełnienia obu warunków. Władze serbskie liczą na przyspieszenie procesu negocjacji przedakcesyjnych zachęcone przyjętą 6 lutego przez Komisję Europejską unijną strategią w sprawie pomyślnej integracji państw zachodnio-bałkańskich z UE, który to proces powinien zostać zakończony do 2025 r. przyjęciem wszystkich państw b. Jugosławii i Albanii. Mają też nadzieję - jak zaznacza Reuters - że sprawa Kosowa nie będzie kluczowym element w negocjacjach. Belgradowi nie tylko trudno się pogodzić z niepodległością regionu, który jest historycznie tak silnie związany z Serbią, ale pojawiają się też głosy - jak np. wypowiedź ministra obrony Serbii Aleksandra Vulina, który uważa, że Prisztina i Belgrad powinny dokonać podziału Kosowa jeszcze przed zakończeniem negocjacji akcesyjnych - pisze w komentarzu Reuters. "Członkostwo w Unii Europejskiej to sytuacja win-win, w której każdy będzie wygrany" - wyjaśnił Gabriel w Prisztinie. Dodał także, że niemiecka dyplomacja uczyni wszystko, co konieczne, aby przekonać pięć państw unijnych: Hiszpanię, Rumunię, Cypr, Grecję i Słowację do uznania niepodległości Kosowa. Zarazem, będzie ona też zabiegać o ich poparcie dla akcesji Serbii. "Oczywiście, przystąpienie do UE jest końcowym celem. Aby to osiągnąć trzeba będzie przekonać piątkę oponentów do tego, że uznanie niepodległości Kosowa ma sens, bo region ten już nigdy nie będzie częścią Serbii" - wskazał szef niemieckiego MSZ. W podobnym duchu jak szef niemieckiej dyplomacji wypowiedział się 7 lutego w Belgradzie unijny komisarz ds. rozszerzenia Johannes Hahn. "Serbia musi osiągnąć i wdrożyć w życie porozumienie o normalizacji stosunków z Kosowem i przeprowadzić szereg reform, by wejść do UE do 2025 roku" - oznajmił. Na konferencji prasowej po spotkaniu z prezydentem Serbii Aleksandarem Vucziciem unijny polityk zaznaczył też, że UE nie zamierza "importować żadnych nierozwiązanych sporów" przyszłych państw członkowskich. Vuczić powiedział z kolei, że porozumienie z Kosowem to "góra przeszkód", jednakże, "by zobaczyć przyszłość w Europie, musimy zapłacić określoną cenę za przeszłość" - oznajmił. Serbski prezydent z uznaniem wypowiedział się o strategii na rzecz perspektywy rozszerzenia UE, którą uznał za "szansę na integrację" Serbii z UE. Równie pozytywnie o unijnym dokumencie, który docenia serbskie osiągnięcia w kierunku integracji europejskiej, wypowiedziała się serbska premier Ana Brnabić. "Jesteśmy dumni, że uznano nas za lidera" - zadeklarowała. Sceptycznie o strategii UE wypowiadali się natomiast politycy w Prisztinie. "Ta strategia nie zapewniła jasności w sprawie członkostwa Kosowa w UE" - ocenił prezydent Kosowa Hashim Thaci. "Niestety dokument ten nie przedstawił perspektywy wejścia i równego członkostwa w UE wszystkim państwom w regionie" - dodał, zaznaczając, że dotyczy to szczególnie jego kraju. Jak zaznaczały agencje (np. AP), podczas gdy pozostałym pięciu państwom bałkańskim wyznaczono cel na 2025 rok, by "zakończyć reformy", Kosowu nie przedstawiono konkretnego terminu. Spośród krajów bałkańskich poparcie dla integracji z UE najwyższe jest właśnie w Kosowie i wynosi 75 proc., podczas gdy w Serbii 52 proc. - wskazuje Reuters. Serbia prowadzi negocjacje akcesyjne od 2014 r. Reuters przypomina, że dla 120 tys. Serbów mieszkających w Kosowie, to Belgrad jest ich stolicą. Serbia wspomaga ich finansowo i gospodarczo. Niepodległość Kosowa uznaje 115 krajów świata, w tym - 23 spośród 28 państw członkowskich Unii Europejskiej. Oficjalne uznanie Kosowa przez ONZ zostało zablokowane przez Rosję i Chiny.