W Monachium rozpoczął się we wtorek proces 27-letniego Niemca, członka islamistycznego terrorystycznego ugrupowania Junud al-Sham, oskarżonego o popełnienie zbrodni w Syrii. Oskarżony odciął się od radykalnego islamizmu i dżihadu. Prokuratura zarzuca oskarżonemu, który ma także paszport afgański, udział w zbiorowych morderstwach na terenie Syrii, podżeganie do mordów oraz działalność antypaństwową, a także kwestionowanie demokratycznego systemu w Niemczech. W oświadczeniu odczytanym przez adwokata oskarżony zaprzeczył zarzutom i zdystansował się od radykalnego islamizmu i dżihadu - podała agencja dpa. Wyraził też gotowość do złożenia obszernych wyjaśnień. W budynku sądu zaostrzone zostały środki bezpieczeństwa. Pracownicy wymiaru sprawiedliwości brali udział w procesie w kamizelkach kuloodpornych. W Berlinie, Brandenburgii i Turyngii policja przeszukała rano 13 mieszkań w związku ze śledztwem przeciwko islamistycznej komórce terrorystycznej. Funkcjonariusze poszukiwali wspólników dwóch dżihadystów aresztowanych w stolicy Niemiec w zeszły piątek. Celem akcji, w której uczestniczyło 200 policjantów, było ponadto znalezienie dowodów przeciwko wcześniej aresztowanym. Zatrzymani w piątek Ismet D. i Emin F. przebywają w areszcie śledczym. Mężczyźni w wieku 41 i 43 lat podejrzani są o przygotowywanie zamachu w Syrii oraz werbowanie ochotników do terrorystycznych oddziałów Państwa Islamskiego. Nie ma dowodów, że planowali akty terroru w Niemczech. Ismet D. miał jako samozwańczy "emir" kierować grupą islamistów w berlińskiej dzielnicy Tiergarten. Członkami organizacji byli oprócz Turków obywatele Rosji pochodzenia czeczeńskiego i dagestańskiego. Szef grupy jest podejrzany o radykalizowanie innych osób podczas nauki islamu i przygotowywanie ich do dżihadu przeciwko "niewiernym" w Syrii. Jego kompan Emin F. odpowiedzialny był za finanse. Obaj wspierali organizacyjnie i finansowo członków grupy udających się do Syrii oraz przekazywali im wysokiej jakości sprzęt wojskowy.