Zschaepe należała do organizacji Narodowosocjalistyczne Podziemie (NSU), której członkowie Uwe Boehnhardt i Uwe Mundlos zabili w latach 2000-2007 ośmiu tureckich drobnych przedsiębiorców i jednego greckiego oraz niemiecką policjantkę. Dokonali ponadto 15 napadów na banki i dwóch zamachów bombowych. Obaj mężczyźni popełnili w listopadzie 2011 roku samobójstwo, otoczeni przez policję po nieudanym napadzie na bank. Zschaepe sama zgłosiła się wówczas na policję. Policja przez lata uważała, że zabici padli ofiarą porachunków mafijnych między rywalizującymi bandami cudzoziemców, i ignorowała przesłanki wskazujące na skrajnie prawicowe podłoże przestępstw. Niemieckie władze przyznały się do poważnych błędów w śledztwie. Prezydent Joachim Gauck i kanclerz Angela Merkel publicznie przeprosili rodziny ofiar za uchybienia. Proces miał się początkowo rozpocząć 17 kwietnia, ale przełożono go z powodu sporu o akredytacje prasowe. Przyznawanie akredytacji prasowych musiano powtórzyć, ponieważ Federalny Trybunał Konstytucyjny zakwestionował zastosowany początkowo system "kto pierwszy ten lepszy". Wśród mediów, którym przyznano stałe miejsca, nie znalazła się wówczas żadna turecka redakcja, chociaż większość ofiar neonazistowskiej organizacji Narodowosocjalistyczne Podziemie, do której należała Zschaepe, miała tureckie korzenie. Ostatecznie cztery miejsca zarezerwowano dla dziennikarzy z Turcji.Procesowi towarzyszą nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Okolic sądu strzeże ponad pięciuset funkcjonariuszy. Ochraniają też kilka demonstracji. Najbardziej aktywni wśród demonstrujących są antynaziści i przeciwnicy rasizmu. Planuje się, że proces potrwa około roku. Oskarżycielami posiłkowymi jest 80 krewnych zamordowanych mężczyzn i policjantki. Sąd zamierza przesłuchać ponad sześciuset świadków.