Poinformował on, że nowym szefem MSW zostanie z kolei dotychczasowy przewodniczący klubu CSU w Bundestagu 53-letni Hans-Peter Friedrich. Decyzja o rekonstrukcji rządu zapadła podczas telekonferencji z udziałem kanclerz Angeli Merkel, wicekanclerza, szefa liberalnej FDP Guido Westerwellego oraz Seehofera. Guttenberg podał się do dymisji we wtorek w związku z krytyką pod jego adresem po ujawnieniu plagiatu w jego pracy doktorskiej. 57-letni doktor prawa de Maiziere uchodzi za jednego z najbardziej zaufanych współpracowników Angeli Merkel. W latach 2001-2005 był ministrem w rządzie Saksonii, gdzie sprawował po kolei funkcję szefa resortu finansów, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. W poprzedniej kadencji de Maiziere kierował Urzędem Kanclerskim, zaś po po jesiennych wyborach w 2009 r. został ministrem spraw wewnętrznych. Jego głównym zadaniem jako ministra obrony będzie przeprowadzenie najgłębszej w historii RFN reformy niemieckich sił zbrojnych, zainicjowanej jeszcze przez Guttenberga. Reforma zakłada m.in. znaczne ograniczenie liczebności Bundeswehry oraz zawieszenie powszechnego obowiązku służby wojskowej. Wtorkowa rezygnacja Karla-Theodora zu Guttenberga, gwiazdy niemieckiej chadecji, jest dominującym tematem niemieckich mediów, które spekulują, czy możliwy będzie jego powrót do czołówki niemieckich polityków. Afera z plagiatem w pracy doktorskiej Guttenberga może skończyć się w sądzie; do prokuratury w Bayreuth wpłynęły skargi o naruszenie praw autorskich przez byłego ministra, co oznacza, że może on stracić immunitet poselski. Pomimo skandalu politycy bawarskiej chadecji mają nadzieję na "comeback" Guttenberga. "Osobiście uczynię wszystko, by pozostał on w polityce i swojej politycznej rodzinie" - oświadczył Seehofer. Afera wokół doktoratu Guttenberga wpłynęła na wyniki sondaży poparcia dla partii. Według badania ośrodka Forsa dla tygodnika "Stern" i telewizji RTL, opozycyjna socjaldemokracja SPD zyskała w ciągu minionego tygodnia 4 punkty procentowe i ma 27-procentowe poparcie. Chadecję popiera 34 proc., o 2 punkty mniej niż przed tygodniem. Zieloni mogliby liczyć na 16 proc. (minus 2 punkty), Lewica - na 10 proc., a koalicyjna FDP - na 5 proc.