Jak podała gazeta "Thueringer Allgemeine" w wiecu w stolicy Turyngii Erfurcie wzięli też udział działacze skrajnej prawicy. Uczestnicy marszu przeszli przez centrum miasta wznosząc okrzyki przeciwko przyjmowaniu przez Niemcy uciekinierów z Bliskiego Wschodu i Afryki. Krytykowali też lokalny rząd Turyngii kierowany przez lewicę. Premier landu Bodo Ramelow w zeszłym tygodniu osobiście witał na dworcu w Erfurcie uchodźców, którzy przyjechali z Monachium. Tydzień temu w podobnej demonstracji wzięło udział 1000 osób. Na ulice Lipska wyszło kilkuset przeciwników przyjmowaniu przez Niemcy azylantów. W obu miastach odbyły się też lewicowe kontrdemonstracje. W związku ze stale rosnącą liczbą uchodźców demonstracje przeciwników liberalnej polityki azylowej cieszą się coraz większą popularnością. W poniedziałek przeciwko uciekinierom z Bliskiego Wschodu protestowało w Dreźnie 7,5 tys. demonstrantów. Tydzień wcześniej było ich 5 tys. Organizatorem protestów w Dreźnie był ruch społeczny Pegida (skrót niemieckiej nazwy: Patriotyczni Europejczycy przeciwko Islamizacji Zachodu ) istniejący od jesieni zeszłego roku. Uczestnicy odbywających się co tydzień demonstracji wyrażają sprzeciw wobec nadmiernym jakoby wpływom muzułmanów na życie społeczne w Niemczech i rzekomemu tolerowaniu przez władze tego zjawiska. Działacze Pegidy krytykują politykę imigracyjną niemieckich władz, szczególnie napływ uchodźców z krajów arabskich. Demonstracje Pegidy cieszyły się największą popularnością na początku roku. W styczniu uczestniczyło w nich co tydzień nawet 35 tys. osób. Potem zainteresowanie spadło; marsze organizowane były co dwa tygodnie. W ostatnim czasie w związku z zaostrzeniem kryzysu imigracyjnego, zwłaszcza z gwałtownym wzrostem liczby azylantów z Syrii, liczba demonstrantów ponownie rośnie. Od początku roku do Niemiec przyjechało ponad pół miliona uchodźców. Do końca roku ich liczba, według szacunków MSW, ma przekroczyć 800 tys.Zobacz także: