W Kolonii firmy, Kościoły i inne instytucje zapowiedziały wygaszenie oświetlenia swoich siedzib na znak solidarności z demonstrującymi, a przeciwko Pegidzie. Na taki krok zdecydował się m.in. proboszcz słynnej katedry w Kolonii, Norbert Feldhoff. Jak oświadczył, chce w ten sposób zmusić uczestników wieców Pegidy, by zastanowili się nad swym udziałem. "Bierzecie udział w akcji, która, jak można zobaczyć, jest u swego podłoża i w swych przemówieniach nazistowska, rasistowska i ekstremistyczna. Wspieracie ludzi, których tak naprawdę nie chcecie wspierać" - oświadczył. W Dreźnie wiece Pegidy, odbywające się co poniedziałek, w ciągu ostatnich tygodni przyciągały coraz więcej uczestników. 22 grudnia, na ostatnim wiecu przed Bożym Narodzeniem, ich liczba sięgnęła 17,5 tysiąca. Według policji podobnej liczby oczekuje się ponownie w poniedziałek wieczorem. Prawicowo-populistyczny sojusz Pegida (Patriotyczni Europejczycy przeciwko Islamizacji) demonstruje pod hasłami sprzeciwu wobec rzekomej groźby "islamizacji Zachodu". Jak twierdzi, wypowiada się "przeciwko wrogiej kobietom ideologii politycznej, która akcentuje przemoc, ale nie przeciwko zintegrowanym muzułmanom" mieszkającym w Niemczech. Ze swej strony przedstawiciel partii Zielonych, Cem Ozdemir, syn imigranta z Turcji, przekonywał w poniedziałek w jednej ze stacji telewizyjnych, że "nietolerancji nie można zwalczać nietolerancją". W orędziu noworocznym kanclerz Angela Merkel zaapelowała do Niemców, by się odwrócili od przywódców Pegidy. Choć uczestnicy organizowanych przez ten ruch wieców skandują hasło: "jesteśmy narodem", to "w rzeczywistości mają na myśli: jesteś obcy z powodu twojej religii lub koloru skóry" - powiedziała Merkel.