Rodzina z siedmiorgiem dzieci mieszka od niedawna w miejscowości Lalendorf w powiecie Guestrow w Meklemburgii-Pomorzu Przednim. Zgodnie ze starą praktyką, najmłodszej latorośli w tak wielodzietnej rodzinie przysługuje wyjątkowy przywilej - prezydent RFN zostaje jej honorowym ojcem chrzestnym. Odpowiednie potwierdzenie powinien wręczyć osobiście burmistrz miejscowości. Jednak - jak informuje "SZ" - pełniący ten urząd w Lalendorfie polityk Lewicy Reinhard Knaack ani myślał schlebiać rodzicom dziecka, gdyż uchodzą oni za sympatyków skrajnie prawicowych środowisk. Burmistrz uzyskał poparcie lokalnych polityków, a posłowie SPD z parlamentu Meklemburgii-Pomorza Przedniego wezwali prezydenta, by cofnął swoją decyzję. Szef frakcji socjaldemokratycznej w landtagu Norbert Nieszery argumentował w liście do prezydenta, że rodzice dziecka działają w neonazistowskich stowarzyszeniach. "Najwyższym celem politycznym tych ludzi jest likwidacja demokratycznego państwa prawa" - uważa Nieszery, którego cytuje "Sueddeutsche Zeitung". Jego zdaniem, uhonorowanie rodziny może zostać wykorzystane jako legitymacja dla ich działalności. W środę jednak Wulff zdecydował, że zostanie honorowym ojcem chrzestnym dziecka z Lalendorfu. Zawiadomienie o tym zostanie wysłanie rodzinie pocztą, a becikowe w wys. 500 euro - przelane na konto bankowe. "Najważniejsze jest dziecko. Nie chodzi o rodziców" - tłumaczono w urzędzie prezydenckim. "Wszyscy powinni troszczyć się o to, by dziecko wyrosło w atmosferze demokracji" - uzasadnił prezydent swoją decyzję.