- Wiele osób straciło w ciągu nocy swoje mieszkania, dobytek - podkreślił premier lokalnego rządu. Wüst zapewnił, że jest w kontakcie z burmistrzem Essen Thomasem Kufenem w sprawie pożaru. Nikt nie zginął dzięki sąsiadom i strażakom Z kolei burmistrz Essen podał, że czuje ulgę, iż w pożarze nikt nie zginął. "Nie jest to oczywiste w pożarze na taką skalę" - cytuje burmistrza portal tygodnika "Der Spiegel". Ofiar nie było "dzięki zaangażowaniu sąsiadów, a także straży pożarnej i pogotowia ratunkowego" - stwierdził samorządowiec. Po pożarze co najmniej trzem osobom trzeba było udzielić pomocy medycznej. Według władz miejskich, doszczętnie spłonęło 35 lokali w kompleksie, w którym znajdowało się łącznie 39 mieszkań. Pożar dotknął około stu lokatorów, a ponad 150 funkcjonariuszy służb ratowniczych walczyło z płomieniami na miejscu - pisze "Der Spiegel". Władze miejskie zapowiedziały, że zadbają o zakwaterowanie osób, które nie mogą wrócić do swoich mieszkań. Firma mieszkaniowa Vivawest również obiecała wsparcie dla około stu mieszkańców spalonych mieszkań. Źródło ognia na zewnątrz budynku? Policja poinformowała, że będzie prowadzić dochodzenie w sprawie pożaru - pisze portal. Frank Hachemer, wiceprezes Niemieckiego Związku Straży Pożarnych, przypuszcza, że niszczycielski pożar mógł rozprzestrzenić się na zewnątrz budynku - prawdopodobnie przez izolację elewacji. Hiszpania: Pożar hotelu w Bracelonie. Ludzie skakali z okien "Gwałtowne rozprzestrzenianie się ognia zaskoczyło wszystkie służby ratownicze" - powiedział rzecznik straży pożarnej w Essen. Zniszczony kompleks mieszkalny to nowy budynek z 2015 roku, który według firmy Vivawest został wyposażony zgodnie z przepisami budowlanymi w drzwi przeciwpożarowe zapobiegające szybkiemu rozprzestrzenianiu się ognia.