Powodzie w Niemczech Podczas największej od dziesięcioleci klęski powodzi, wywołanych przez burze i ulewne deszcze, w Niemczech zginęło co najmniej 170 osób. Największe zniszczenia powodzie spowodowały w krajach związkowych Nadrenia-Palatynat i Nadrenia Północna-Westfalia. Wiele domów zostało zniszczonych, podobnie jak mosty, drogi i linie kolejowe. Szacuje się, że straty wynoszą prawie dwa miliardy euro. Niemcy uruchomią specjalną pomoc W ramach pomocy po powodziach i usuwania skutków zniszczeń rząd federalny przekaże początkowo z budżetu federalnego do 200 mln euro. Jednak wstępnie szacuje się, że na pilne potrzeby przeznaczone zostanie około 400 mln euro. Kwota ta ma być podzielona między rząd federalny i kraje związkowe. Nadrenia Północna-Westfalia zadeklarowała już 200 mln euro, Bawaria 50 mln euro na pomoc nadzwyczajną. Pomoc nadzwyczajna przeznaczona jest na natychmiastową naprawę szkód w budynkach i infrastrukturze oraz na rozwiązywanie sytuacji kryzysowych. - Pomoc doraźna jest przede wszystkim wsparciem dla ludzi, którzy stracili cały swój dobytek - powiedział federalny minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer. "Na to właśnie ludzie płacą podatki", żeby "w nadzwyczajnych sytuacjach otrzymać pomoc". Planuje się również utworzenie funduszu odbudowy. Dokładna kwota funduszu zostanie jednak ustalona dopiero wtedy, gdy będzie można lepiej ocenić zakres szkód. Niemcy szykują się na falę bankructw W Niemczech trwa debata na temat możliwych długofalowych skutków powodzi oraz o tym, kto ponosi odpowiedzialność za nieprzygotowanie kraju do kataklizmu. "Uszkodzenia infrastruktury transportowej mają negatywny wpływ na turystykę, a niewystarczająco wydajne zaopatrzenie w energię utrudnia działalność przedsiębiorstw, które nie zostały bezpośrednio dotknięte szkodami wyrządzonymi przez wodę, a które z powodu pandemii i tak nie mają już rezerw. Zbliża się fala bankructw" - pisał we wtorek dziennik 'Welt". Miejscowościom w Nadrenii Północnej-Westfalii i Nadrenii-Palatynacie "grozi katastrofa gospodarcza, której skutki finansowe wykraczają daleko poza rzeczywiste szkody materialne spowodowane przez powódź. Skutki gospodarcze będą odbijać się echem przez lata" - podkreślał "Welt". Niemcy zostały ostrzeżone Profesor hydrologii Hannah Cloke ujawniła, że ostrzeżenie przed powodzią dotarło do Niemiec na cztery dni przed kataklizmem. Ekspertka, która współpracowała przy tworzeniu Europejskiego Systemu Ostrzegania przed Zagrożeniem Powodziowym (EFAS), powiedziała, że alert przed powodzią został wydany 10 lipca. Cloke, wskazała, że "fakt, że ludzie nie zostali ewakuowani lub nie otrzymali ostrzeżeń, sugeruje, że coś poszło nie tak". To była "monumentalna awaria systemu". Czytaj też: Niemcy: Debata nad przyczyną powodzi. Zdania są podzielone Niemcy: Nowe dane o apostazji. Tysiące osób opuszczają Kościół