Niemcy ponoszą nadal historyczną i moralną odpowiedzialność za zbrodnie popełnione w czasie wojny - napisał polityk Zielonych we wspomnieniach, których pierwszy tom, obejmujący lata 1998-2001, ukazał się w czwartek w księgarniach. Fischer przedstawił książkę "Czerwono-zielone lata - od Kosowa do 11 września" dziennikarzom podczas spotkania w Berlinie w siedzibie Pruskiej Akademii Nauk. Polityk Zielonych był w latach 1998 - 2005 ministrem spraw zagranicznych i wicekanclerzem w koalicyjnym rządzie socjaldemokraty Gerharda Schroedera. Uzasadniając swoją decyzję o włączeniu Warszawy, obok Paryża i Londynu, do programu pierwszej zagranicznej podróży w charakterze szefa niemieckiej dyplomacji jesienią 1998 roku, Fischer podkreślił, że chciał w ten sposób zaakcentować wolę pojednania ze wschodnim sąsiadem, a także wyrazić poparcie swego kraju dla przyjęcia Polski do Unii Europejskiej. - Polska strasznie wycierpiała na skutek niemieckiej okupacji w II wojnie światowej, a narodowo-socjalistyczne Niemcy chciały pozbawić ten europejski naród o długich tradycjach elit, mordując je, oraz zdegradować go do roli narodu niewolników dla Wieloniemieckiej Rzeszy - czytamy w pamiętnikach Fischera. To była straszna zbrodnia, o której nie wolno zapominać nawet w obliczu ludobójstwa europejskich Żydów - podkreśla polityk. Opisując wizytę w Warszawie, minister zwrócił uwagę na zniszczenie miasta przez Niemców. Pisze też o holokauście dokonanym "na polskiej ziemi na niemiecki rozkaz i wykonanym przez niemieckich katów". Podkreśla, że w Warszawie złożył świadomie wieńce po obydwoma pomnikami - Powstania Warszawskiego i Bohaterów Getta, aby zaakcentować moralną i historyczną odpowiedzialność demokratycznych Niemiec za zbrodnie nazizmu. Fischer wspomina, że rozmowy z polskimi partnerami - szefem MSZ Bronisławem Geremkiem, prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim i premierem Jerzym Buzkiem krążyły wokół terminu przyjęcia Polski do UE. Skrytykował przy tej okazji poprzednika Schroedera, Helmuta Kohla za obietnicę przyjęcia Polski do Unii w 2000 roku, co było, jego zadaniem, obietnicą bez pokrycia. Fischer wskazał na poparcie udzielone przez Niemcy, szczególnie Schroedera, Polsce na szczycie UE w Nicei w grudniu 2000 roku. Jak twierdzi, (prezydent Francji) Chirac i (premier Hiszpanii) Aznar zawarli w sprawie podziału głosów w Radzie UE porozumienie "kosztem Polski". Hiszpania miała uzyskać więcej głosów, chociaż potencjał ludnościowy obu krajów był podobny. "Niemiecka delegacja szybko dała do zrozumienia, że nie zgodzi się na takie naruszenie zasady równego traktowania, które byłoby oczywistą dyskryminacją Polski" - pisze Fischer. Dzięki interwencji niemieckiej, Polska i Hiszpania otrzymały po 27 głosów. - Polska zawdzięcza to dwóm Niemcom (Schroederowi i Fischerowi) przy stole negocjacyjnym, ponieważ sama nie była reprezentowana - pisze Fischer. W tym kontekście uznał za "dziwne" hasła w rodzaju "Nicea lub śmierć". Odpowiadając na pytania dziennikarzy, Fischer bronił decyzji swego rządu o udziale Bundeswehry w interwencji w Afganistanie; podtrzymał równocześnie bardzo krytyczną ocenę wojny z Irakiem, która była - jego zdaniem - "kardynalnym błędem". Zaznaczył, że w kwestii podejścia do Chin i Rosji różnił się od kanclerza. Nie rozwijał jednak tej problematyki, zastrzegając, że będzie jej poświęcony drugi tom wspomnień. Znany z ciętego języka Fischer nie ustrzegł się uszczypliwości pod adresem Schroedera. Komentując jego wypowiedź sprzed dziesięciu lat, że to on jako kanclerz jest kucharzem (twórcą polityki zagranicznej), a jego minister spraw zagranicznych jedynie kucharzem (wykonawcą), Fischer zauważył: "To dlatego tak często jedzenie było przypalone". Dodał, że dopiero niedawno dowiedział się, iż Schroeder w ogóle nie potrafi gotować. - Gdybym wiedział to dziesięć lat temu! - zawołał. Po porażce w wyborach do Bundestagu jesienią 2005 roku Fischer złożył mandat poselski i wycofał się z polityki. W minionym roku wykładał na amerykańskich uniwersytetach. Teraz zapowiedział, że jego powrót do Niemiec nie oznacza powrotu do polityki. Zastrzegł jednak, że "nie złożył ślubów milczenia" i będzie komentował wydarzenia polityczne w kraju.