O sprawie zrobiło się głośno we wrześniu ubiegłego roku. W Berlinie znaleziono wówczas chłopca, który twierdził, że nie zna swojego nazwiska ani pochodzenia, a przez ostatnie lata mieszkał w lesie wraz ze swoim ojcem. Gdy ten zmarł, chłopiec miał rozpocząć wędrówkę i w ten sposób trafić do miasta. Niemiecka policja przez długie miesiące nie była w stanie ustalić tożsamości chłopaka. Pomogła publikacja jego zdjęć. Okazało się, że "chłopiec" w rzeczywistości ma 20 lat, pochodzi z Holandii i wszystko wymyślił. Prawdopodobnie z powodu problemów osobistych. Teraz może mieć poważne kłopoty. Niemiecka policja chce obciążyć go kosztami postępowania.