Dzisiaj do Hamburga przetransportowano pacjenta zarażonego wirusem Ebola. Jest to epidemiolog pracujący dla Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Pracował on w Kailahun na wschodzie Sierra Leone. Pacjent hospitalizowany został w Uniwersyteckiej Klinice Eppendorf, na specjalnym oddziale tropikalnych chorób zakaźnych. Specjalny samolot z chorym na pokładzie wylądował w sekcji lotniska Hamburg-Fuhlsbuettel przeznaczonej dla samolotów prywatnych. Konwój pojazdów straży pożarnej i policji podjechał na płytę lotniska, dwoje ludzi w białych kombinezonach ochronnych wysiadło z samolotu. Około godz. 10.30 konwój opuścił lotnisko i chorego przetransportowano do kliniki. Straż pożarna, która w RFN także zajmuje się transportem chorych, przewiozła pacjenta specjalną karetką-izolatką do kliniki. Hamburska klinika dysponuje oddziałem, który jest kompletnie odizolowany od reszty szpitala. Pochodzące stamtąd płyny, odchody czy cząsteczki powietrza nie przedostają się na zewnątrz. Tylko przez bezpośredni kontakt Już pod koniec lipca br. WHO skierowała do Eppendorf zapytanie, czy pracownicy organizacji zdrowia mogliby przybyć tam na leczenie w przypadku zakażenia wirusem Ebola. Amerykański lekarz WHO, o którego wtedy chodziło, pracujący w Monrowii w Liberii zmarł jednak na skutek infekcji zanim można go było przewieźć do Niemiec. Jak podkreśla rzecznik hamburskich władz sanitarnych Rico Schmidt, z faktu, że w Eppendorf przebywa pacjent z gorączką krwiotoczną, dla mieszkańców miasta nie wynika żadne zagrożenie. Infekcja wirusem Eboli następuje tylko poprzez bezpośredni kontakt z pacjentem, tzn. z jego płynami ustrojowymi. Braki w wyposażeniu i nieuwaga Do tej pory wirusem Eboli w Afryce Zachodniej zaraziło się ponad 240 lekarzy, pielęgniarzy i osoby z personelu pomocniczego. Ponad 120 osób z nich zmarło na skutek zakażenia - poinformowała WHO we wtorek w Genewie. Przyczyną tak wysokiego wskaźnika infekcji wśród personelu medycznego jest niedostateczne wyposażenie w ubrania ochronne, maseczki, rękawiczki. Ponadto chaotyczna sytuacja na miejscu przerasta siły personelu medycznego, starającego się zapanować nad epidemią. - Ludzie robiący rzeczy przerastające ich siły częściej popełniają błędy - wyjaśnia WHO. Organizacja poinformowała, że jak dotąd zarejestrowano 2600 przypadków infekcji tym śmiercionośnym wirusem. Ponad 1400 z tej grupy zmarło. tagesschau.de / Małgorzata Matzke