Pochodzący z Ukrainy, 90-letni obecnie Demjaniuk oskarżony jest o pomoc w zamordowaniu 28 tysięcy Żydów w Sobiborze w 1943 r. W oświadczeniu, odczytanym we wtorek w sądzie przez adwokata Ulricha Buscha, oskarżony twierdzi, że u kresu jego życia postawiono mu fałszywe zarzuty. Jak dodał, choć przez trzy dekady był ścigany w Izraelu, USA i w Polsce, to w wieku 90 lat przymusem wywieziono go do Niemiec. - Jestem wdzięczny ludziom, którzy w beznadziejnej sytuacji pomagają mi przetrwać proces, który odczuwam jako torturę - oświadczył Demjaniuk, według relacji agencji dpa. Dodał, że Niemcy są winne temu, że w wyniku wojny totalnej stracił swoją ojczyznę, trafił do niewoli i musiał świadczyć niewolniczą pracę. - Przeżyłem tylko dzięki woli Boga. Niemcy są odpowiedzialne za to, że wiele tysięcy ludzi przemocą i grożeniem śmiercią zmuszono do pracy w okropnych obozach zagłady, a setki tych, którzy odmówili, zostało zabitych - oświadczył. John Demjaniuk został deportowany z USA do Niemiec w maju zeszłego roku. Jego proces rozpoczął się 30 listopada zeszłego roku. Na początku wojny służył on w Armii Czerwonej i w 1942 roku trafił do niemieckiej niewoli. Według prokuratury został wysłany do obozu szkoleniowego SS w Trawnikach, z którego wywodzili się strażnicy stanowiący późniejszą obsługę obozów koncentracyjnych i obozów zagłady. Jako wachman Demjaniuk miał pędzić ludzi do komór gazowych. Główny dowód przeciwko pochodzącemu z Ukrainy Demjaniukowi to potwierdzenie służby w SS z numerem 1393. Według odręcznej notatki na dokumencie w marcu 1943 roku został odkomenderowany do Sobiboru.