Nowo otwarte magdeburskie Centrum ma być w RFN główną placówką, dokąd będzie się można zwracać zarówno z kraju jak i zza granicy w kwestiach ustalania losów dzieł sztuki i innych dóbr kultury, zaginionych w okresie III Rzeszy. Działania te opierają się na dwóch porozumieniach: Zasadach Waszyngtońskich z 1998 roku nt. dzieł sztuki skonfiskowanych przez nazistów i Wspólnej Deklaracji niemieckiej Konferencji Ministrów Kultury z 1999 r. W obydwu porozumieniach Niemcy i inne państwa zobowiązują się do identyfikacji i restytucji prawomocnym właścicielom dzieł zarekwirowanych lub zagrabionych przez narodowych socjalistów w czasach hitlerowskich. W przekonaniu minister stanu ds. kultury rządu RFN Moniki Gruetters nowe, niemieckie Centrum Zaginionych Dóbr Kultury to kolejny "krok w rozprawie ze zorganizowaną przez władze grabieżą sztuki w okresie terroru hitlerowców. Niemcy nie powinny dopuścić do tego, żeby dzieła sztuki, w wypadku których zachodzi podejrzenie, że należały do łupów nazistów, w dalszym ciągu znajdowały się niezidentyfikowane w zbiorach muzeów, archiwów i bibliotek. Nowe magdeburskie Centrum jest także nauką wyciągniętą z "afery Gurlitta" - podkreśliła minister Gruetters. Cztery miliony euro z państwowej kasy Na cele fundacji, która ma zająć się ustalaniem proweniencji dóbr kultury, rząd RFN wyasygnował 4 mln euro. Gros środków - od roku 2015 będzie to 6 mln euro - ma pochodzić dalej z kasy państwa. Kraje związkowe chcą dołożyć 608 tys. euro rocznie. Niemieckie Centrum Zaginionych Dóbr Kultury będzie kontynuować prace zapoczątkowane w Magdeburgu już w 2000 roku stworzeniem portalu internetowego http://www.losstart.de i dawnej placówki koordynacji badań proweniencji dzieł sztuki. Ponadto powołano niezależną komisję doradczą pod przewodnictwem byłej sędzi Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Jutty Limbach; u boku komisji stać mają naukowcy zajmujący się szczególnie intensywnie tym tematem. Minister Gruetters zapowiedziała już w grudniu ub. r., że miarą w ocenie muzeów w Niemczech będzie nie tylko ich polityka zakupu dzieł sztuki i działalność wystawiennicza, lecz także to, jak podchodzą one do swojej historii oraz historii swoich zbiorów. Wszystkie muzea, otrzymujące wsparcie z budżetu państwa, będą musiały w przyszłości dokumentować i raportować swoje wysiłki w zakresie ustalania pochodzenia dzieł sztuki. - Dlatego rząd przeznacza od roku 2015 trzykrotnie wyższe środki na ten cel i powołał do życia magdeburskie Centrum - zaznaczyła. Jeszcze wiele do zrobienia Jego zadaniem będzie więc doradztwo i finansowe wsparcie dla państwowych instytucji, ustalających pochodzenie dzieł sztuki. Myśli się także o nowej ofercie dla prywatnych kolekcjonerów oraz prywatnych muzeów, które dobrowolnie przestrzegają Zasad Waszyngtońskich. Magdeburskie Centrum ma też zadbać o lepszą komunikację i współpracę zagraniczną i współpracować z uniwersyteckimi i pozauniwersyteckimi instytutami badawczymi. Prezes Fundacji Pruskiego Dziedzictwa Kultury Hermann Parzinger jest przekonany, że nowe Niemieckie Centrum Zaginionych Dóbr Kultury będzie intensywnie forsować badania proweniencji. Jego zdaniem już teraz można stwierdzić zmianę świadomości i w całych Niemczech - muzea zaczynają interesować się dziejami swoich zbiorów - Ale mamy jeszcze dużo do zrobienia - dodał. - Jeżeli zostanie uznane, że jedno z dzieł można zakwalifikować do kategorii strat w następstwie prześladowania przez hitlerowców, wtedy trzeba będzie szukać sprawiedliwego rozwiązania, wraz z uprawnionymi osobami - powiedział. Na początku w magdeburskim Centrum będzie pracować 20 osób, które przejdą tam z już wcześniej działającej placówki koordynacyjnej. Posiedzenie założycielskie fundacji planowane jest na 22 stycznia br.; na honorowego dyrektora zaproponowano historyka sztuki Uwego Schneede, który ostatnio był dyrektorem Hamburger Kunsthalle. dpa, kna / Małgorzata Matzke, Redakcja Polska Deutsche Welle