Szef placówki Federalnej Służby Wywiadu (BND) w Rydze, który związał się z obywatelką Łotwy, został karnie odwołany w 2008 roku z placówki. Jego tłumaczenia, że zanim zamieszkał ze swoją wybranką, polecił prześwietlić ją służbom, a kontrola nie wykazała żadnych podejrzanych momentów w życiu kobiety, nie przekonały kierownictwa wywiadu. Nawiązując prywatne kontakty z obywatelką Łotwy, pracownik wywiadu nadużył zdaniem szefa BND zaufania władz. Co gorsza, jeden z podwładnych rezydenta też nawiązał romans z Łotyszką, co władze BND uznały za dowód na brak nadzoru nad pracownikami. Odwołanie z placówki było dla agenta ciężkim ciosem. Przeniesiony do Berlina mężczyzna zachorował i jako niezdolny do służby został przeniesiony w stan spoczynku 11 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Były agent wytoczył pracodawcy sprawę sądową, domagając się odszkodowania w wysokości prawie 400 tys. euro. Dowodził, że nie nadaje się do innej pracy niż działalność wywiadowcza i nie ma żadnych szans na rynku pracy. BND odmawiał wypłacenia odszkodowania, argumentując, że były wywiadowca może poszukać sobie innej pracy, choćby w biznesie. Federalny Sąd Administracyjny ocenił, że skala naruszenia przepisów służbowych przez zakochanego agenta była niewielkie, a odwołanie z placówki decyzją niewspółmiernie surową w stosunku do wykroczenia. Biegły sądowy potwierdził, że były agent cierpi na traumę spowodowaną zwolnieniem z pracy. Na tej podstawie sąd w Monachium przyznał mu odszkodowanie w wysokości 75 proc. żądanej sumy - informuje "Sueddeutsche Zeitung".