Dzisiaj obaj wyrażali przekonanie, że nie będzie z tym większych problemów. SPD i Zieloni tworzą wspólny rząd od poprzednich wyborów w jesieni 1998 r. Zdaniem Schroedera, socjaldemokraci osiągnęli mimo spadku poparcia wszystkie wyznaczone sobie przed wyborami cele. Poinformował on, że jeszcze w nocy powyborczej omówił z Fischerem najważniejsze punkty programu. - Myli się, kto sądzi, że będą duże trudności - powiedział. Lider Zielonych Joschka Fischer powiedział, że jego partia położy w rozmowach koalicyjnych z SPD nacisk na "reformy gospodarcze i ekologiczne". W centrum rozmów znajdą się także problemy europejskie - dodał Fischer, który od 1998 roku jest wicekanclerzem i ministrem spraw zagranicznych. W wyniku niedzielnych wyborów SPD i Zieloni dysponować będą w Bundestagu 306 miejscami, zaś CDU/CSU i FDP - 295. W 603-mandatowym parlamencie dwa miejsca przypadną posłankom postkomunistycznej PDS. SPD zdobyła 38,5 proc. głosów wobec 40,9 proc. w 1998 roku. W wyborach Zieloni zdobyli 8,6 proc. głosów, poprawiając o blisko dwa punkty procentowe wynik sprzed czterech lat. Schroeder zapowiedział, że dotychczasowy sekretarz generalny partii Franz Muentefering jest kandydatem na stanowisko przewodniczącego klubu parlamentarnego SPD. Dotychczasowy szef frakcji SPD Ludwig Stiegler zbulwersował opinię publiczną porównaniem prezydenta USA George'a W. Busha z rzymskimi cesarzami. W przyszłym rządzie nie będzie obecnej minister sprawiedliwości Herty Daeubler-Gmelin, która poinformowała listownie o swej rezygnacji. Polityk SPD krytykowana była za rzekome porównanie metod postępowania Busha do metod stosowanych przez Adolfa Hitlera. Zarówno Schroeder jak też Fischer bronili swej dotychczasowej linii politycznej wobec planów amerykańskiej interwencji w Iraku. Fischer nazwał Stany Zjednoczone "najważniejszym pozaeuropejskim sojusznikiem" Niemiec. Dotychczasowe stanowisko rządu pozostaje "aktualne co do treści - tak przed wyborami, jak i po wyborach". Stanowisko niemieckiego rządu, wykluczające udział Bundeswehry w interwencji przeciwko Irakowi nawet na wniosek ONZ, spotkało się z krytycznymi ocenami w USA. Premier Bawarii Edmund Stoiber zapowiedział, że pozostanie pomimo porażki w niedzielnych wyborach, kandydatem CDU/CSU do urzędu kanclerza. Zdaniem Stoibera, czerwono-zielona koalicja upadnie na skutek problemów w polityce wewnętrznej i międzynarodowej przed upływem czteroletniej kadencji. - W takiej sytuacji będę do dyspozycji - powiedział Stoiber na konferencji prasowej w Berlinie. Przewodnicząca CDU Angela Merkel poinformowała, że kandydować będzie w wyborach na stanowisko przewodniczącej klubu parlamentarnego CDU/CSU. Funkcję tę sprawuje obecnie Friedrich Merz. Słaby wynik liberalnej FDP - najbliższego partnera chadeków - uważany jest za główną przyczynę porażki konserwatywno-liberalnej opozycji. FDP osiągająca na początku roku w sondażach wyniki powyżej 10 proc., musiała zadowolić się 7,6 proc. poparciem. Pod naciskiem władz partii ze stanowiska wiceprzewodniczącego FDP ustąpił Juergen Moellemann. Kontrowersyjny polityk zbulwersował opinię publiczną antysemickimi wypowiedziami w końcowej fazie walki wyborczej. Merz: chadecja nie osiągnęła celu Przewodniczący klubu parlamentarnego CDU/CSU Friedrich Merz przyznał, że partie chadeckie poniosły porażkę w wyborach do Bundestagu. - Dążyliśmy do wyniku 40 plus x - to oznacza, że nie osiągnęliśmy naszego celu. Nie jesteśmy nawet najsilniejszym klubem parlamentarnym w Bundestagu - powiedział Merz dzisiaj w wywiadzie dla stacji telewizyjnej ARD. Koalicyjny rząd SPD/Zieloni będzie miał, ze względu na "wielkie problemy" w polityce wewnętrznej i zagranicznej, poważne trudności z dotrwaniem do końca czteroletniej kadencji - ocenił Merz. W nowym Bundestagu kobiet więcej niż kiedykolwiek W wyłonionym w wyborach nowym Bundestagu, liczba deputowanych-kobiet jest najwyższa w dotychczasowej historii tej izby. Na ogólną liczbę 603 posłów, kobiety zdobyły 190 mandatów - jest to 31,5 proc. składu izby. W poprzednich wyborach posłanek wyłoniono 30,5 proc. Ten wskaźnik zapewnia Niemcom 8 miejsce na świecie i obecność w "czołówce kobiecej", bezpośrednio po krajach skandynawskich. Najwięcej posłanek mają Zieloni - 58,2 proc. Następna jest Partia Socjaldemokratyczna (SPD) z 37,5 proc. kobiet i konserwatywna CDU/CSU, która ma 22,2 proc. posłanek. Liberałowie z FDP reprezentowani są przez 21,3 proc. deputowanych. Za to kobiety stanowią aż 100 proc. posłów postkomunistycznej PDS, bowiem jedyne dwa mandaty dla tej partii zdobyły właśnie kobiety. Po zmniejszeniu liczby mandatów w Bundestagu z 669 do 605 parlament niemiecki stracił pozycje największego w Europie. Obecnie zajmuje ją brytyjska Izba Gmin z 659 deputowanymi. Więcej deputowanych mają parlamenty tylko 3 krajów na świecie - Chin (2984), Libii (760) i Korei Północnej, ale we wszystkich tych krajach nie są one wyłaniane w drodze wolnych wyborów. W niedzielnych wyborach zwycięska SPD otrzymała tylko 8864 głosy więcej niż CDU i CSU. Na SPD głosowało 18 484 560 wyborców, na chadecję 18 475 696. Lodowata reakcja Waszyngtonu na zwycięstwo Schroedera Amerykański Departament Stanu lodowato zareagował dzisiaj na wyborcze zwycięstwo Gerharda Schroedera. Na codziennej konferencji prasowej rzecznik Departamentu Stanu Richard Boucher ograniczył się do dwóch lakonicznych zdań. Nie wymienił nawet nazwiska Schroedera, który podczas kampanii wyborczej ostro potępiał plany akcji zbrojnej przeciw Irakowi, nie zważając, że naraża na szwank stosunki z USA. - Niemieccy wyborcy wypowiedzieli się jasno w demokratycznym procesie i oczekujemy teraz współpracy z rządem niemieckim w sprawach interesujących obie strony - oświadczył Boucher. W żargonie dyplomatycznym pominięcie Schroedera w tym oświadczeniu jest równoznaczne z afrontem - komentuje AFP. Boucher wskazał, że w kampanii wyborczej niemieckiego kanclerza "było kilka faktów szczególnie szkodliwych". Nie chciał jednak podać konkretnych przykładów. Anonimowy przedstawiciel Departamentu Stanu ujawnił, że dzisiaj rano do szefa amerykańskiej dyplomacji Colina Powella zatelefonował niemiecki minister spraw zagranicznych Joschka Fischer, apelując o "podjęcie próby omówienia tych problemów". Dla kontrastu Boucher na konferencji prasowej mówił długo o wyborach w Słowacji, które odbywały się w piątek i sobotę, gorąco pozdrawiając słowackich wyborców. Prezydent pogratulował Schroederowi Prezydent Aleksander Kwaśniewski pogratulował dzisiaj w rozmowie telefonicznej Gerhardowi Schroederowi zwycięstwa wyborczego koalicji SPD/Zieloni. Obaj politycy podkreślili wolę kontynuacji działań na rzecz rozszerzenia UE. Biuro Informacji i Komunikacji Społecznej Kancelarii Prezydenta poinformowało, że w poniedziałek Kwaśniewski rozmawiał telefonicznie ze Schroederem. - "Prezydent RP złożył kanclerzowi Niemiec gratulacje z okazji zwycięstwa wyborczego koalicji SPD/Zieloni" - czytamy w przesłanym komunikacie. "Obaj przywódcy podkreślili wolę kontynuacji żywych i owocnych stosunków dwustronnych oraz działań na rzecz rozszerzenia Unii Europejskiej. Kanclerz Schroeder wyraził nadzieję na rychłe spotkanie z prezydentem Kwaśniewskim" - podało BIiKS. Miller pogratulował Schroederowi Premier Leszek Miller w dzisiejszej rozmowie telefonicznej z Kanclerzem Niemiec Gerhardem Schroederem, przewodniczącym SPD, pogratulował mu zwycięstwa w wyborach parlamentarnych. W komunikacie CIR przekazanym PAP podkreślono, że w krótkiej rozmowie polski premier "pogratulował serdecznie, w imieniu polskiego rządu i władz RP, zwycięstwa Kanclerzowi". Miller złożył także na ręce Schroedera gratulacje dla Joschki Fischera - szefa koalicyjnej partii Sojusz 90/Zieloni, która w wyborach zajęła trzecie miejsce. "Szefowie rządów wyrazili również chęć wspólnego spotkania. Umówili się, że jego termin ustalony zostanie po zaprzysiężeniu nowego rządu w Niemczech" - czytamy w komunikacie. W wyniku niedzielnych wyborów SPD i Zieloni dysponować będą w Bundestagu 306 miejscami, zaś CDU/CSU i FDP - 295. W 603-mandatowym parlamencie dwa miejsca przypadną posłankom postkomunistycznej PDS Miller: dobrze, że wygrała koalicja socjaldemokratów i zielonych Premier Leszek Miller wyraził zadowolenie, że w niedzielnych wyborach w Niemczech zwyciężyła koalicja SPD i Zielonych. - Oprócz programów - a z tego punktu widzenia polski rząd będzie rzecz jasna współpracował z każdym rządem niemieckim, który zostanie wyłoniony w wyborach - to w polityce jeszcze jest bardzo ważny osobisty kontakt, sympatia, znajomość (...) Gerhard Schroeder i Joschka Fischer to są nasi dobrzy znajomi, z którymi łączy nas nić sympatii, zrozumienia - powiedział dzisiaj premier w wywiadzie radiowym. Według premiera, koalicji w Niemczech będzie się obecnie trudniej rządzić, z uwagi na niewielką przewagę mandatów w Bundestagu. Miller uważa też, że mogą nastąpić zmiany w podejściu urzędu kanclerskiego do negocjacji Polski z UE, z uwagi na zakończenie kampanii wyborczej. Komentarze Rosja W Moskwie z ulgą przyjęto zwycięstwo Gerharda Schroedera. Oznacza ono, że nie zmienią się dobre stosunki z Niemcami, jednym z najważniejszych partnerów gospodarczych Rosji. Odetchnął też prezydent Władimir Putin, który osobiści przyjaźni się z kanclerzem. Komentatorzy zauważają też wybory były też swoistym referendum na temat stosunku Niemców do Stanów Zjednoczonych. USA przegrały - uważa się w Moskwie. USA Pierwsze komentarze w USA zwracają uwagę, że SPD pomogła antywojenna retoryka kanclerza. Pewnemu zgrzytem okazała się wypowiedź szefowej resortu sprawiedliwości (porównała działania prezydenta Busha do metod Hitlera). W USA zauważa się też sukces partii Zielonych i osobiście szefa dyplomacji Joschki Fischera, którego wypowiedzi w sprawach polityki międzynarodowej uważa się za znacznie bardziej wyważone niż w przypadku Schroedera. "Przed miesiącem wyglądało na to, że Schroeder zostanie dotkliwie pokonany, bo poniósł fiasko w walce z bezrobociem. Ale powódź we wschodnich Niemczech umożliwiła mu pokazanie naturalnych zdolności przywódczych i przywróciła sympatię. A po debacie na temat Iraku Schroeder całkowicie opanował sytuację - pisze "Washington Post". Według "New York Times" jest kluczowym człowiekiem w stosunkach niemiecko-amerykańskich. Wspomina, że USA oczekują od Niemiec zwiększenia liczby żołnierzy na Bałkanach i objęcia przywództwa międzynarodowych sił bezpieczeństwa w Afganistanie". Austria W Austrii najbardziej zadowoleni z wyników wyborów w Niemczech są zieloni. Podkreślają, że coraz większa jest społeczna świadomość ekologiczna, a partie oraz ruchy ekologiczne w Europie będą miały coraz więcej do powiedzenia. Austriaccy socjaldemokraci są na razie bardzo wstrzemięźliwi w komentarzach. Poprzestali na złożeniu gratulacji Schroederowi oraz Fischerowi. Z kolei prawica - chadecy i nacjonaliści - podkreślają, mimo wszystko obecny kanclerz przegrał. W Austrii w wyborach, które za dwa miesiące, bardzo duże szanse na zwycięstwo ma także czerwono-zielona koalicja. Zieloni uratowali Schroedera, Niemcy mieli trudny wybór, przyszłość Europy zależy od naszego wschodniego sąsiada - powtarzają francuscy komentatorzy. Wyborczy pojedynek Schroedera z Stoiberem wywołał jednak we Francji mniej emocji, niż można by się było spodziewać. Włochy Prasa włoska, komentując niemieckie wybory, podkreśla, że o ich wyniku zadecydował sprzeciw Schroedera i Fischera wobec zbrojnej interwencji w Iraku. Włoscy komentatorzy zgodnie stwierdzają, że w Niemczech socjaliści, a przede wszystkim Zieloni, potrafili wykorzystać nastroje pacyfistyczne i antyamerykańskie nastawienie wyborców. Podkreślają, że zwycięstwo przyniósł SPD i Zielonym pierwszy od 50 lat poważny sprzeciw wobec polityki amerykańskiej. Dziennik "La Repubblica" w komentarzu na pierwszej stronie pisze, że głosowanie w Niemczech w gruncie rzeczy było głosowaniem w sprawie wojny z Irakiem. Na łamach "Corriere della Sera" znany publicysta i były dyplomata Sergio Romano opisuje postacie obu rywali, podkreślając ich "przeciętność" i wzajemne podobieństwo, a także zwracając uwagę, że ani Schroeder nie jest "prawdziwym socjalistą", ani Stoiber "prawdziwym liberałem". Romano podkreśla, że "Schroeder znakomicie potrafi wykorzystać środki przekazu, jest jednak zmiennym oportunistą, gotowym zmienić swój program zgodnie z nastrojem opinii publicznej". Zdaniem Romano, wybory zakończyły bezpowrotnie okres dominacji Niemiec wśród państw europejskich, bowiem "wobec rezultatów wyborów Niemcy nie będą już dłużej modelem dla swoich sąsiadów i motorem Europy". Natomiast "Corriere della Sera", analizując wynik niemieckich wyborów z perspektywy ogólnoeuropejskiej, podkreśla, że po przegranych socjalistów we Francji, Holandii, Danii, Portugalii i Norwegii, Niemcy powstrzymali zwycięski marsz centroprawicy w Europie. Francja Jeden czy drugi, niewiele to dla nas zmieni - sugeruje większość nadsekwańskich gazet. Dominuje przekonanie, że francusko-niemiecka lokomotywa, która przez długie lata ciągnęła Unię Europejską zepsuła się po drodze. Przyczyną jest - jak się ocenia - m.in. konflikt między Paryżem i Berlinem w sprawie wspólnej polityki rolnej. Większość Francuzów nie ma złudzeń: Schroeder czy Stoiber niewiele zmieni w sprawie rolnictwa. Kwitnąca niegdyś miłość pomiędzy obu krajami stopniowo gaśnie. Francja i Niemcy stają się powoli starym małżeństwem, które nie rozwodzi się tylko dlatego, by - jak to się mówi - nie skrzywdzić dzieci - ironizuje komentator jednej z francuskich telewizji. Belgia Rządząca w Niemczech koalicja zawdzięcza zwycięstwo w dużym stopniu Zielonym, pacyfistycznej postawie w sprawie Iraku oraz klęsce postkomunistów z PDS - zgodnie twierdzą belgijskie media. Czołowy flamandzki dziennik "De Standaard", o sympatiach chadeckich, uznał, że zwycięstwo socjaldemokratów i zielonych to zła wiadomość dla Europy. Po latach stagnacji niemiecka gospodarka, "motor" Europy, pilnie potrzebowała silnego rządu, zdolnego przeprowadzić śmiałe reformy, zwłaszcza na rynku pracy. Teraz będzie to mniej prawdopodobne - twierdzi gazeta. Inni komentatorzy wskazują na sprzeciw Schroedera wobec ataku na Irak jako na jeden z czynników zwycięstwa czerwono-zielonej koalicji. "De Staandaard" obawia się jednak, że zapowiada to spory nie tylko ze USA, ale i z partnerami europejskimi. Schroeder odrzucił bowiem możliwość interwencji w Iraku, nawet z mandatem ONZ. Skłóciło go to z większością europejskich przyjaciół, skłonnych do działań przeciwko Saddamowi Husajnowi pod egidą ONZ. Czechy Bez względu na nazwisko nowego kanclerza niewielka różnica w wynikach głównych partii w niemieckich wyborach potwierdziła, że Niemcy stwierdzili, iż dla ich przyszłości niezbędna jest zmiana - ocenił dzisiaj największy czeski dziennik "Mlada Fronta Dnes". "W kampanii przedwyborczej rozlegało się: kraj potrzebuje reform i rozmachu. Jest faktem, że rządowi kanclerza Schroedera udało się niektóre sprawy ruszyć z miejsca, ale są to - jak na razie - fundamenty: reformy podatkowe, emerytalne, opieki zdrowotnej" - napisała "Mlada Fronta Dnes" podkreślając, że niezadowolenie niemieckich wyborców jest przejawem tego, iż na wyniki tych reform trzeba będzie jeszcze poczekać. Prestiżowy dziennik "Pravo" stwierdził, że Schroederowi w kampanii pomogły katastrofalne powodzie, w trakcie których "on i jego gabinet ukazali zdolność reagowania z wyprzedzeniem na wydarzenia, których nie można było przewidzieć, i zmienili w ten sposób wcześniejsze, niekorzystne tendencje wyborcze". "Drugim momentem, który - jak się wydaje - zdecydował o niewielkim zwycięstwie dotychczasowej koalicji rządowej mogła być decyzja kanclerza o braku poparcia Niemiec dla wojny w Iraku" - napisało "Pravo". Dziennik podkreślił, że Niemcy zareagowali także na wyborcze hasło SPD, że partia ta chce nie tylko poprawić sytuację gospodarczą, ale przede wszystkim jest zdecydowana zająć się skutecznie bezrobociem. "Pravo" zwróciło również uwagę, że ważnym argumentem w kampanii wyborczej stały się obietnice socjaldemokratów budowy takiego systemu oświatowego, aby wykształcenie nie było zależne od zasobności materialnej rodziców. Prestiżowy dziennik "Lidove Noviny" stwierdził, że wybory w Niemczech udowodniły także, iż postkomunistyczna PDS traci swoich najbardziej zagorzałych zwolenników. "Jedną z głównych zagadek wyborów było to, czy PDS utrzyma się w Bundestagu" - napisały "LN". Zdaniem gazety, największe straty elektoratu PDS odnotowała przede wszystkim w wielkich osiedlach wschodnioniemieckich miast, które jeszcze do niedawna były bastionem postkomunistów. Hiszpania Pasja władzy i miłość własna - te cechy łączą lidera niemieckich socjaldemokratów Gerharda Schroedera i charyzmatycznego przywódcę ekologów Joschkę Fischera - pisze dziennik "El Mundo". "Schroeder znalazł w Fischerze wartościowego rozmówcę, by móc porozumieć się z Zielonymi, kiedy pojawiły się problemy w sprawowaniu władzy" - pisze "EL Mundo", przedstawiając sylwetkę Fischera. Prasa hiszpańska akcentuje udzial Zielonych we współworzeniu sukcesu wyborczego socjaldemokratów. "El Pais" pisze o możliwości zaofiarowania Zielonym czwartego stanowiska ministerialnego w przyszłym rządzie Schroedera. Dotychczas prócz Fischera było w rządzie dwóch ministrów z partii Zielonych: Renate Kuenast - minister rolnictwa i ochrony konsumenta oraz minister ochrony środowiska Juergen Trittin. Jak Niemcy przyjęli wyniki wyborów, o tym w relacji berlińskiego korespondenta RMF, Tomasza Lejmana: