"Waszyngton jest świadkiem zmiany roli Niemiec na globalnej scenie. Do niedawna kraj ten był postrzegany jako europejski motor wzrostu, jako modelowa gospodarka, która wzorowo przetrwała pandemię koronawirusa" - podkreśla "Spiegel". Obecnie - według niemieckiego tygodnika - RFN przejmuję rolę "dziecka stwarzającego problemy". Wzrost niemieckiej gospodarki za ten rok to około 1,5 proc. - oszacowali ekonomiści MFW. W 2023 roku Niemcy może czekać nawet recesja, a gospodarka skurczy się o 0,3 proc. - bardziej niż w jakimkolwiek innym kraju, oprócz Rosji. Wzrost Niemiec zdusiła wojna Jak wskazuje tygodnik, bez wątpienia wzrost Niemiec zdusiła wojna na Ukrainie i wynikający z niej wzrost cen energii. "To awaryjne hamowanie ma konsekwencje dla wizerunku Niemiec w świecie" - dodaje "Spiegel" i zauważa, że podobnie jak ostatnio w Brukseli, także w Waszyngtonie Niemcy krytykowane były za chęć przeznaczenia 200 mld euro na tarczę ochronną przed wysokimi cenami energii. "Partnerzy, zwłaszcza z krajów UE, skarżą się, że RFN egoistycznie wykorzystuje swobodę finansową, której oni nie mają. To stawia ich w niekorzystnej sytuacji. Na przykład przy zakupie gazu na wolnym rynku inni nie są w stanie przelicytować ofert niemieckich" - zauważa "Spiegel". MFW ostrzega MFW przestrzegł też niemiecki rząd przed zbytnią hojnością na rynku wewnętrznym. "Dzięki pakietom ratunkowym rząd federalny hojnie rozdziela swoją pomoc wśród ludzi, brane są pod uwagę osoby o niskich zarobkach, ale także osoby o wysokich dochodach" - pisze "Spiege"l, zauważając, że Lindner nie poczuł się adresatem krytyki płynącej z Waszyngtonu. Przez lata zarzucano Niemcom, że za dużo eksportują, a importują za mało. Teraz uległo to zmianie, ponieważ "nadwyżki w bilansie niemieckiego eksportu stopiły się jak śnieg w wiosennym słońcu"- komentuje "Spiegel", wyjaśniając, że Niemcy muszą teraz wydawać znacznie więcej pieniędzy na swój import, niż zarabiają na eksporcie - co wynika z wysokich cen energii.