Producent tabletek o nazwie mifegyne zakładał, że rocznie sprzeda około 20 tysięcy opakowań, gdy tymczasem ostatniego lata sprzedawano w całych Niemczech od 500 do 600 opakowań miesięcznie. Specyfik nie zdołał zyskać szerszej popularności ze względu na postawę lekarzy, którzy za usunięcie ciąży otrzymują o wiele wyższe honorarium. Za przerwanie ciąży za pomocą pigułki kasy chorych płacą lekarzom tylko 280 marek, z czego 160 przypada na koszty samego mifegyne. Tymczasem honorarium za chirurgiczne usunięcie płodu wynosi od 450 do 550 marek. Sprzedaż mifegyne odbywa się w Niemczech legalnie od listopada ubiegłego roku. Według Federalnego Urzędu Statystycznego, w drugim kwartale tego roku w Niemczech było 33,5 tysięcy przypadków sztucznego przerwania ciąży, z czego tylko trzy procent w rezultacie stosowania mifegyne. Natomiast we Francji wskaźnik ten od lat sięga 35 procent - twierdzi niemiecki producent, który zakupił licencję na produkcję pigułki poronnej od francuskiej spółki.