Jak pisze dziś agencja dpa, kobieta przewróciła się w swojej łazience. Wezwany przez sąsiadów lekarz nie dopatrzył się oznak życia. Zeznał, że ciało było zimne i sztywne. Nie wiedział, że kobieta od dawna miała jedną nogę sztywną, i może właśnie to wprowadziło go w błąd. Rodzina starszej pani skontaktowała się z przedsiębiorcą pogrzebowym. Czekał go niemały wstrząs, gdy zobaczył, że domniemane zwłoki, które chciał włożyć do trumny... oddychają. Ponownie zaalarmowany młody lekarz tym razem natychmiast polecił przewiezienie kobiety do szpitala. Starsza pani zmarła tam po czterech dniach. Przeciwko lekarzowi wszczęto śledztwo, ale prokuratura zakłada, że jego błąd nie przyczynił się do przedwczesnej śmierci kobiety. Tomografia komputerowa wykazała, że w dniu, kiedy przez pomyłkę uznano ją za zmarłą, starsza pani przeszła ciężki wylew krwi do mózgu i nie przeżyłaby, nawet gdyby pomoc lekarska przyszła natychmiast. Dzieci kobiety są lekarzami. Po zapoznaniu się z dokumentacja medyczną zrezygnowały z pozywania lekarza pogotowia do sądu. A młody lekarz podobno czuje się fatalnie, ale nadal pracuje. Ma dobrą opinię i mimo fatalnego błędu wciąż cieszy się zaufaniem przełożonych.