"Przy nominacji niemieckiego wysokiego urzędnika Martina Selmayra na sekretarza generalnego Komisji Europejskiej mogło dojść do złamania procedur UE" - napisał dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Wątpliwości w tej kwestii ma m.in. Komisja Kontroli Budżetowej Parlamentu Europejskiego - donoszą "SZ" oraz "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Wniosek o kontrolę procedury powołania Selmayra złożyła w Komisji frakcja Zielonych - poinformował cytowany przez "SZ" rzecznik grupy Sven Giegold. Awans Selmayra ze stanowiska szefa gabinetu przewodniczącego KE Jean-Claude Junckera na stanowisko sekretarza generalnego KE ogłosił Juncker w środę, najpierw na kilka minut Selmayr został mianowany na zastępcę sekretarza generalnego, a dopiero po chwili na sekretarza właściwego - podają obie gazety. Na pierwszy rzut oka decyzja o powołaniu Selmayra "na najbardziej wpływowego urzędnika" KE nie budzi podejrzeń - pisze "FAZ" - jednak dlaczego komisarze zgodzili się jednomyślnie na ryzykowne przedsięwzięcie w postaci podwójnej nominacji w ciągu jednego dnia "pozostanie ich tajemnicą". Rzecznik KE utrzymuje, że proces nominacji nie pogwałcił ani litery, ani ducha przepisów dotyczących powoływania urzędników UE. Dwustopniowe powołanie było konieczne, ponieważ dotychczasowy sekretarz generalny tego samego dnia ogłosił przejście w stan spoczynku. Oprócz procedury, krytyka dotyczy jednak również samej decyzji personalnej Junckera. "Szczególnie po stronie francuskiej panuje niechęć w związku z tym, że wkrótce biura trzech z czterech instytucji brukselskich prowadzone będą przez niemieckich sekretarzy generalnych", jako że Klaus Welle pełni tę funkcję w PE, a Helga Schmid w Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych - zauważa "SZ". W kręgach brukselskich mówi się też, że powołanie Selmayra może stanąć na drodze dalszym nominacjom Niemców na ważne stanowiska w UE, w tym nadziejom szefa banku centralnego Niemiec Jensa Wiedmanna na objęcie posady szefa EBC - dodaje gazeta.