"Już wcześniej wyrażałem obawę, że NATO stanie się sojuszem podzielonym na dwie części. Z jednej strony mielibyśmy do czynienia z krajami członkowskimi, które specjalizują się w +miękkich+ tematach, jak pomoc humanitarna i utrzymanie pokoju i które przede wszystkim mówią o zadaniach do wypełnienia. Po drugiej stronie byliby członkowie, którzy przeprowadzają trudne operacje bojowe. Mielibyśmy wówczas sojuszników, którzy są gotowi i zdolni do tego, by płacić cenę zobowiązań sojuszniczych, a z drugiej strony takich, którzy cieszą się korzyściami z członkostwa w NATO, jak gwarancje bezpieczeństwa, ale nie uczestniczą w kosztach i ryzykach" - napisał szef Pentagonu. "To nie są hipotetyczne obawy. Już dziś jesteśmy w takiej sytuacji i to jest nie do przyjęcia" - dodał Gates. Zdaniem amerykańskiego ministra obrony, powodem tej sytuacji jest zarówno brak woli, jak i oszczędności. "Pomimo wymogów, jakie stawia misja w Afganistanie - bądź co bądź pierwsza wojna lądowa w historii NATO - wydatki europejskich sojuszników na obronność zmniejszyły się po zamachach z 11 września 2001 roku o 15 procent" - wskazał Gates, który wkrótce ustępuje ze stanowiska. Dodał, że jedynie pięciu z 28 państw Sojuszu Północnoatlantyckiego wydaje na obronność więcej, niż uzgodnione 2 proc. produktu krajowego brutto. Są to: USA, Wielka Brytania, Francja, Grecja i Albania. "To godne pożałowania, ale podchodząc do tego problemu realistycznie należy zakładać, że ta sytuacja prawdopodobnie nie ulegnie zmianie" - czytamy w artykule. Gates ocenia, że prawdziwym wyzwaniem nie jest kwota wydatków na obronność, lecz właściwe połączenie i przeznaczenie ograniczonych i ubywających zasobów. "Członkowie NATO bez USA wydają rocznie ponad 300 mld dolarów na obronność. Gdyby inwestowali te pieniądze mądrze i strategicznie, można by stworzyć dzięki temu znaczące zdolności militarne. Jednak rzeczywisty wynik jest znacznie mniejszy, niż suma składników dodawania" - ocenił minister obrony. "Prezydent (Barack) Obama i ja uważamy, że pomimo presji budżetowej wycofanie się USA z ponoszenia odpowiedzialności byłoby wielkim błędem. Zjednoczona, prosperująca i wolna Europa jest oczywistą wartością po dwóch wojnach światowych. W czasie zimnej wojny rządy amerykańskie mogły usprawiedliwić wysokie wydatki, które odpowiadały 50 procentom kosztów ponoszonych przez NATO. Dwie dekady po upadku muru berlińskiego udział ten wzrósł do 75 procent" - wskazał. Gates ostrzegł, że wyczerpać może się wola i cierpliwość Kongresu USA, aby przeznaczać środki na kraje, które nie wydają się skłonne do udostępnienia potrzebnych zasobów albo podjęcia koniecznych zmian, by stać się poważnymi i zdolnymi partnerami w sojuszu obronnym. "Przyszli amerykańscy przywódcy, którzy w przeciwieństwie do mnie nie będą ukształtowani przez czasy zimnej wojny, mogą uznać inwestycje w NATO za zbyt drogie" - ostrzegł amerykański minister. Zaznaczył, że takiego scenariusza można uniknąć. "Nie jest zbyt późno dla Europy, aby znów uporządkować swą politykę obrony i bezpieczeństwa. Aby to było możliwe, politycy muszą okazać talent przywódczy" - napisał Gates.