Stacja nasłuchowa w bawarskim Bad Aibling przestała na początku tego tygodnia rejestrować informacje uzyskiwane podczas kontroli połączeń internetowych, które dotąd przekazywała stronie amerykańskiej. BND postawił wcześniej warunek, że amerykański partner niemieckiego wywiadu, Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), musi wyczerpująco uzasadnić każdą prośbę o pomoc w inwigilacji osób czy instytucji. Amerykanie odmówili twierdząc, że nie są w stanie dostarczyć takiego uzasadnienia w krótkim czasie - czytamy na łamach "SZ". Pracownicy BND w Bad Ailbing ograniczyli się w związku z tym do kontroli połączeń telefonicznych i faksów. Warunkiem tej współpracy jest od dawna przekazanie przez NSA uzasadnienia wskazującego na zasadność inwigilacji wobec konkretnych osób czy instytucji. Opozycja i media zarzucają niemieckiemu wywiadowi, że od lat pomagał amerykańskim służbom specjalnym w inwigilowaniu polityków m.in. we Francji, Austrii i Komisji Europejskiej, a także w szpiegowaniu międzynarodowych koncernów. W polu zainteresowania NSA miały znajdować się takie firmy jak EADS i Eurocopter. W centrum krytyki znalazł się minister spraw wewnętrznych Niemiec Thomas de Maiziere. Polityk CDU i bliski współpracownik kanclerz Angeli Merkel oskarżany jest o brak reakcji na działania NSA oraz o rzekome wprowadzenie w błąd parlamentu. Odpowiadając w kwietniu na interpelację poselską, de Maiziere zapewniał, że nic nie wie o uprawianiu przez NSA szpiegostwa gospodarczego. Zdaniem opozycji minister dowiedział się o kontrowersyjnych działaniach służb amerykańskich już w 2008 roku, kiedy był szefem urzędu kanclerskiego. Szef MSW przesłuchiwany był w środę przez parlamentarną komisję ds. kontroli służb specjalnych. Po posiedzeniu powiedział, że udało mu się wyjaśnić wszystkie niejasności. "Z zarzutów nie zostało nic" - oświadczył de Maiziere. Opozycja domaga się upublicznienia przez rząd listy "selektorów" - wyznaczonych przez Amerykanów numerów telefonów, adresów komputerowych IP i haseł, używanych przez BND do kontrolowania połączeń w internecie. Rząd Niemiec zwrócił się do władz USA o zgodę na ujawnienia listy. W tej sprawie toczą się rozmowy między Berlinem a Waszyngtonem. Kanclerz Merkel broni współpracy z USA argumentując, że kooperacja między służbami jest nieodzowna wobec zagrożenia ze strony międzynarodowego terroryzmu. Impulsem do korekty współpracy z NSA były informacje przekazane blisko dwa lata temu przez byłego współpracownika CIA Edwarda Snowdena. W 2013 roku Amerykanin uciekł z USA do Hongkongu, a stamtąd do Rosji, gdzie uzyskał czasowy azyl, a potem zgodę na trzyletni pobyt. Przedtem ujawnił tajne informacje o masowym inwigilowaniu przez NSA zarówno obywateli USA, jak i obcokrajowców, w tym przywódców państw sojuszniczych. Z Berlina Jacek Lepiarz