Imigranci przybywający do Niemiec mają pozostawać w tych ośrodkach do czasu rozpatrzenia ich wniosku azylowego. W razie uzyskania odpowiedzi odmownej mają być bezpośrednio stamtąd odsyłani do kraju pochodzenia. Pomysł utworzenia takich ośrodków jest krytykowany przez organizacje pomocowe, które oceniają, że będą one w rzeczywistości pełniły rolę ośrodków deportacyjnych. Seehofer odrzucił jednak te zarzuty, mówiąc w piątek podczas wizyty w Federalnym Urzędzie ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) w Norymberdze, że "w przypadku gdy (migranci) przebywają (w Niemczech) przez dłuższy czas, pojawiają się liczne przeszkody w wydaleniu ich z kraju". Podkreślił, że jego celem jest znaczący wzrost liczby deportowanych z kraju migrantów bez prawa do azylu. Seehofer powiedział, że jego resort we współpracy z BAMF i krajami związkowymi zamierza w nadchodzących tygodniach pracować nad koncepcją nowych ośrodków. W jego ocenie jeszcze przed letnią przerwą wakacyjną może powstać plan rozlokowania tych placówek. Szef MSW z uznaniem wypowiedział się o pracy BAMF i ocenił, że personel urzędu musi zostać zwiększony, jeśli ma on utrzymać czy wręcz podnieść jakość swojej pracy. Jak dodał, liczy na przyspieszenie rozpatrywania wniosków azylowych (obecnie są to średnio trzy miesiące) i udoskonalenie tej procedury. Polityk bawarskiej partii chadeckiej CSU wypowiedział się też na temat projektu ustawy o łączeniu rodzin w przypadku przebywających w Niemczech migrantów o ograniczonym statusie ochronnym; ustawa ma ma zacząć obowiązywać od sierpnia. Zgodnie z umową koalicyjną chadeków (CDU i CSU) z socjaldemokratyczną SPD dozwolony ma być przyjazd w ramach łączenia rodzin maksymalnie 1000 osób miesięcznie. Prace nad projektem ustawy postępują jednak opornie. SPD skrytykowała wąskie kryteria w wyborze kwalifikujących się do przyjazdu bliskich migrantów, a wywodzący się z tej partii szef MSZ Heiko Maas przestrzegł partie chadeckie przed odchodzeniem od zawartych ustaleń. Jak informował wcześniej tygodnik "Der Spiegel", Seehofer chce doprowadzić do tego, by obok Tunezji, Algierii i Maroka także Gruzja została uznana za tzw. kraj bezpieczny, co ma ułatwić odsyłanie tam niekwalifikujących się do azylu migrantów.