Prawnik Schroedera Michael Nagel przekazał agencji DPA w piątek, że w imieniu byłego kanclerza złożył pozew do berlińskiego sądu administracyjnego przeciwko Bundestagowi. Sprawa dotyczy przywilejów przysługujących byłym kanclerzom. Zostały mu odebrane po tym, jak odmówił zerwania stosunków z Rosją i Władimirem Putinem po wybuchu wojny na Ukrainie. Byli niemieccy kanclerze mają prawo do utrzymywania własnego biura i pracowników za środki pozyskiwane od państwa. W rozmowie z niemieckimi mediami Nagel powiedział, że decyzja o zawieszeniu finansowania biura byłego kanclerza była "sprzeczna z rządami prawa". Dodał, że Schroeder poprosił o przesłuchanie przed komisją, ale nie miał możliwości wypowiedzenia się. Sąd potwierdził, że wpłynięcie pozwu, z kolei Bundestag poinformował, że pozwu jeszcze nie otrzymał, nie będzie więc na razie komentował sprawy. Krytyka Schroedera. Związki z Putinem i rosyjskim spółkami Największą falę krytyki wzbudził fakt, że Schroeder podtrzymywał przyjazne relacje z Putinem pomimo wojny na Ukrainie, a także od lat zajmowane stanowiska w radach nadzorczych rosyjskich państwowych spółek energetycznych. "Niestety, Gerhard Schroeder wciąż nie wypowiedział się jeszcze z niezbędną jasnością przeciwko brutalnej, nieuzasadnionej agresji Rosji przeciwko Ukrainie" - podkreślił premier Dolnej Saksonii Stephan Weil (SPD). W maju, po fali ostrej krytyki, Schroeder ogłosił swoją rezygnację z zasiadania w radzie nadzorczej rosyjskiego Rosnieftu, odrzucił także nominację na członka rady nadzorczej Gazpromu. Nie odciął się jednak w dalszym ciągu od osoby rosyjskiego przywódcy. W lipcu, ku dziwieniu wszystkich, były kanclerz Niemiec pochwalił się swoją wizytą w Moskwie i spotkaniem z Putinem. Część partyjnych kolegów chciała wykluczenia Schroedera z SPD, jednak komisja arbitrażowa zdecydowała kilka dni temu, że nie ma do tego podstaw.