Syn Holendra i Niemki należał do komanda Feldmeijera, które wykonywało egzekucje na ludności cywilnej w ramach represji za akcje ruchu oporu. Po wojnie Boere przyznał się do winy, jednak zanim doszło do procesu zdołał uciec i ukryć się w Niemczech. W 1949 roku sąd w Hadze zaocznie skazał go na śmierć. Karę tę zamieniono później na dożywocie. Wniosek władz holenderskich o ekstradycję z Niemiec został odrzucony; Boere przyjął podczas II wojny światowej obywatelstwo niemieckie. Przez dziesięciolecia prowadził zwyczajne życie w rodzinnym Eschweiler. We wrześniu zeszłego roku w rozmowie z dziennikiem "Bild" Boere tak tłumaczył się ze swych czynów: "Byłem młody, myślałem, że postępuję właściwie. Tyle się wówczas zdarzyło - z ich strony i z naszej strony. To było idiotyczne". Środową rozprawę przerwano po niespełna dwóch godzinach, bo obrońcy Boerego zażądali wyłączenia z postępowania prokuratora Ulricha Maasa, podważając jego obiektywizm. Proces zostanie wznowiony w poniedziałek. Sąd w Akwizgranie wyznaczył 13 dni rozpraw, z których każda będzie trwać trzy godziny, ze względu na stan zdrowia oskarżonego.