Żołnierze Bundeswehry przejmą w Afganistanie zadania, związane z obsługą powietrznego systemu ostrzegania i kontroli AWACS. Ich mandat wygaśnie 31 stycznia 2012 roku. Liczebność niemieckiego kontyngentu wzrośnie do 5300 żołnierzy; maksymalnie kontyngent ten może liczyć 5350 żołnierzy. Za rozszerzeniem mandatu dla sił w Afganistanie opowiedziała się zdecydowana większość posłów Bundestagu; oprócz frakcji chadecko-liberalnej koalicji rządzącej decyzję tę poparło również większość parlamentarzystów największej partii opozycyjnej, socjaldemokratycznej SPD. Szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle podkreślił podczas debaty przed głosowaniem, że decyzja o udziale w misji AWACS w Afganistanie to wyraz solidarności z partnerami w NATO, nawet jeśli niemieccy żołnierze nie uczestniczą w interwencji w Libii. "Odciążymy naszych sojuszników - powiedział minister. - To sojusznicza polityka rozsądku". Szef opozycyjnej frakcji SPD Frank-Walter Steinmeier oraz szef frakcji Zielonych Juergen Trittin zarzucili jednak rządowi, że próbuje zachować twarz po krytyce pod adresem Niemiec, które tydzień temu wstrzymały się od głosu w sprawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ dotyczącej Libii oraz odmówiły udziału w akcji zbrojnej przeciwko siłom libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego. "Nagle parlament jest potrzebny, gdy sojusznicza wierność Niemców została podana w wątpliwość" - powiedział Steinmeier. Jego zdaniem głównym motywem działań rządu Angeli Merkel są obecnie obawy o wynik niedzielnych wyborów regionalnych w Badenii-Wirtembergii; według sondaży chadecy i liberałowie mogą stracić władzę w tym 11-milionowym regionie.