Bój o licencję na UMTS jest w Niemczech wielkim wydarzeniem. Każdy z 7 operatorów startujących w przetargu stara się zaoferować jak najlepsze warunki. Wszystko to dlatego, że system UMTS będzie wkrótce "żyłą złota" - przesyłanie danych (np. obrazu) czy ściąganie informacji z Internetu będzie 200 razy szybsze niż za pomocą zwykłego telefonu komórkowego. Nowe urządzenie UMTS będzie w zasadzie bardziej komputerem niż aparatem telefonicznym. W Mainz, gdzie odbywa się licytacja, obowiązują ścisłe zasady gry. Uczestnicy przetargu są odcięci od świata, znajdują się w opuszczonych koszarach wojskowych. Przedstawiciel każdej firmy przebywa w osobnym pomieszczeniu. Konkurenci nie mogą się ze sobą porozumiewać - każdy uczestnik ma do dyspozycji łącze telefoniczne, za pomocą którego może licytować. Jak dotąd najlepsze warunki oferuje MobilCom - nieco ponad 1 miliard euro za koncesję na jedną licencję. W sumie Niemcy chcą sprzedać od 4 do 6 licencji. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM z Berlina, Tomasza Lejmana: Kiedy przed trzema miesiącami rząd brytyjski przeprowadził aukcję licencji UMTS, inkasując 38 miliardów euro (czyli siedem razy więcej, niż się spodziewano), w Europie zawrzało. Oto Brytyjczycy niespodziewanie odkryli prawdziwą "kopalnię złota". Nic więc dziwnego, że jeden po drugim, rządy kolejnych europejskich krajów zaczęły deklarować chęć szybkiej sprzedaży licencji na UMTS. Po Wielkiej Brytanii oczy analityków skierowały się na największy w Europie rynek niemiecki. Mówiło się nawet o zysku w wysokości 60 miliardów euro. Gorące głowy inwestorów ostudził jednak zimny - holenderski - prysznic. Ku rozpaczy holenderskiego rządu wpływy z aukcji na UMTS w tym kraju były czterokrotnie mniejsze od spodziewanych i wyniosły nieco ponad 2 miliardy dolarów. Europejskie licytacje obserwuje pilnie polski rząd, który musi przydzielić licencje jeszcze w tym roku. Minister łączności Tomasz Szyszko zapowiedział, że w Polsce będzie czterech operatorów UMTS, ale nadal zastanawia się nad wyborem sposobu ich wyłonienia.