- Nie mamy nic przeciwko imigracji zarobkowej z nowych krajów UE, ale obawiamy się, że obywatele tych państw często nie są w stanie wywalczyć swoich praw do odpowiedniego wynagrodzenia i warunków pracy - powiedziała Buntenbach na konferencji w Berlinie poświęconej prezentacji programu "Uczciwa mobilność". - Nasze doświadczenia pozwalają przypuszczać, że niektóre firmy z przestępczą wręcz energią oszukują pracowników na ich zarobkach - dodała. Zdarza się, że pracownicy, zwerbowani we wschodnioeuropejskich krajach UE, muszą mieszkać w uwłaczających warunkach. Problemem pozostaje też tzw. pozorne samozatrudnienie, gdy zamiast umów o pracę zatrudnionym podsuwa się deklaracje o otwarciu działalności gospodarczej. Według niemieckich związkowców zniesienie przez Niemcy barier na rynku pracy 1 maja zeszłego roku nie rozwiązało problemów z łamaniem praw pracowników ze wschodu. Program "Uczciwa mobilność" ma pomóc osobom, które padły ofiarą nieuczciwych pracodawców bądź pośredników oraz zapobiegać takim przypadkom. W Berlinie i Frankfurcie nad Menem już jesienią zeszłego roku utworzono biura doradcze dla pracowników z nowych krajów UE. W najbliższych tygodniach takie biura powstaną w Hamburgu, a następnie w Norymberdze bądź Monachium, w Dortmundzie oraz Stuttgarcie. Do Sylwii Timm, która pracuje w biurze doradczym w Berlinie, po pomoc najczęściej zgłaszają się polskie opiekunki osób chorych i starszych. Zgodnie z niemieckim prawem należy im się minimalna stawka wynagrodzenia za godzinę, ale - jak relacjonowała Timm - pracodawcy i pośrednicy często ukrywają ten fakt przed kobietami, płacąc im dużo niższe stawki. Zdarza się, że opiekunki formalnie zatrudniane są jako pomoc domowa, a w takim przypadku płaca minimalna już nie obowiązuje. Program "Uczciwa mobilność" dofinansowało niemieckie ministerstwo pracy, a do rady projektu zaproszono związki zawodowe z Polski, Bułgarii i Rumunii oraz polski resort pracy i polityki społecznej. - Mamy nadzieję, że program poprawi sytuację pracowników z Polski na rynku pracy w Niemczech - powiedział podsekretarz stanu w polskim ministerstwie pracy Radosław Mleczko. - Mimo że nie pojawiły się zjawiska, które wymagałyby jakiejś nadzwyczajnej interwencji, to informacji nigdy nie jest za dużo - dodał. Mleczko podkreślił, że problemy, z jakimi stykają się w Niemczech pracownicy z Polski i innych nowych krajów UE, nie powinny przesłaniać korzyści płynących ze swobody przepływu siły roboczej.