Bernhard Graumann pochodził z małego miasteczka Mehlingen w zachodnich Niemczech. Zmarł w nocy 1 marca w swoim domu. Policja wciąż czeka na wyniki sekcji zwłok. Wcześniej tego samego dnia 64-letni lekarz w pobliskim mieście Enkenbach-Alsenborn zmarł po wybuchu bomby, która była podłożona przy wejściu do jego gabinetu. O podłożenie bomby podejrzany jest, już nieżyjący, Bernhard Graumann. Kolejny wybuch nastąpił w niedzielę rano niecałe 10 km dalej, w Otterbergu. Jak się okazuje, ładunek wybuchowy był ukryty w drewnie do kominka. Wrzucony do ognia, eksplodował. Ranił matkę i córkę. Policja zakłada się, że podejrzany celowo umieścił bombę w domu ofiar. Bomby pułapki "Dochodzenie wykazało, że w obu przypadkach Bernhard Graumann jest podejrzany o podłożenie ładunków wybuchowych. Łączyły go z ofiarami relacje osobiste bądź biznesowe, ale nie były to dobre kontakty" - poinformowała policja w komunikacie. Wskazano, że podczas przeszukania domu 59-latka znaleziono proch strzelniczy i inne przedmioty, z których można skonstruować bombę.Niemiecka policja apeluje o zgłaszanie się osób, które uważają, że architekt krajobrazu mógł czuć do nich urazę. Nie wyklucza, że przed śmiercią architekt przygotował więcej pułapek, które mogłyby zagrozić życiu innych ludzi. Otrzymano już kilkadziesiąt zgłoszeń.