Na Unię Chrześcijańsko-Demokratyczną (CDU) zagłosowałoby 39 proc. respondentów, czyli o punkt procentowy mniej niż w sondażu sprzed tygodnia. Oznacza to też spadek o 2,5 punktu procentowego w porównaniu z wynikiem chadeków w ostatnich wyborach parlamentarnych w Niemczech w 2013 roku. Tymczasem AfD w tydzień zyskała 2 punkty procentowe, po raz pierwszy w tym roku osiągając poparcie na poziomie 7 proc. Współrządzący z CDU socjaldemokraci mogliby liczyć na 35 proc. głosów, czyli o punkt procentowy więcej niż przed tygodniem, podczas gdy Zieloni i Lewica stracili po jednym punkcie procentowym, zdobywając po 9 proc. poparcia. Liberalna FPD pozostała przy 5 proc. Spadły też notowania siostrzanej partii CDU w Bawarii, Unii Chrześcijańsko-Społecznej (CSU). "Ataki na Merkel przypuszczane przez premiera Bawarii Horsta Seehofera sprawiają, że prawicowi wyborcy przechodzą od CSU do AfD" - ocenia szef ośrodka sondażowego Forsa, Manfred Guellner. Najnowsze badanie, wykonane przez Forsa i opublikowane przez tygodnik "Stern" i telewizję RTL, może być powodem do zmartwienia dla niemieckiej kanclerz. Notowania Merkel, która urząd kanclerski sprawuje od blisko 10 lat, także spadły - o 2 punkty procentowe do 47 proc. Na jej wynik, najgorszy od początku roku, wpływają obawy związane z masowym napływem migrantów do Niemiec oraz krytyka stosowanej przez Merkel polityki otwartych drzwi wobec uchodźców. Kanclerz przez ostatnie 10 tygodni straciła 9 punktów procentowych, ale - jak zaznacza Guellner - pod względem popularności nadal wyprzedza swych poprzedników, w tym Helmuta Kohla, który rządził w czasie zjednoczenia Niemiec w 1990 roku. Bunt w CDU? 34 działaczy CDU w adresowanym do Merkel liście, o którym pisze w środę agencja dpa, ostro skrytykowało politykę azylową jej rządu. "Praktykowana obecnie polityka otwartych granic nie jest zgodna ani z unijnym, ani z niemieckim prawem, jest też sprzeczna z programem samej CDU" - podkreślili sygnatariusze pisma. Zaznaczyli, że duża część członków CDU i wyborców partii czuje, że ich poglądy nie są już reprezentowane w polityce rządu. Domagają się też działań, które skutecznie zmniejszą napływ migrantów do kraju. Do Niemiec przyjeżdża obecnie dziennie od kilku do 10 tys. imigrantów. Władze w Berlinie spodziewają się, że do końca roku o azyl w Niemczech wystąpi co najmniej 800 tys. osób - czterokrotnie więcej niż rok temu. Media mówią nawet o 1,5 mln azylantów. Zdaniem krytyków Merkel jej wypowiedzi o nieograniczonym prawie do azylu pogorszyły sytuację, zachęcając uciekinierów z Bliskiego Wschodu i Afryki do przyjazdu do Niemiec.