Prawo dzieci do wychowania bez przemocy jest zapisane w niemieckim kodeksie cywilnym od 2000 roku, jednak nadal nie wszędzie jest one respektowane. Eksperci widzą postęp, ale mimo to są zaniepokojeni. Upokarzanie, krzyki, zmuszanie do jedzenia. Żłobki i przedszkola powinny być miejscami bezpiecznymi dla dzieci, ale nie zawsze są. Tak wynika z ankiety przeprowadzonej przez agencję prasową DPA w organach nadzorczych tych miejsc dziennej opieki nad dziećmi. Wynika z niej, że w 2022 roku w niektórych landach odnotowane były liczne zgłoszenia pedagogicznych uchybień. Eksperci uważają jednak, że nie wszystkie takie przypadki są rejestrowane. Niemiecka Liga Ochrony Dzieci (Deutscher Kinderschutzbund, DKSB) wezwała do większej wrażliwości w tej kwestii. Dane z landów wskazują na szeroki problem Dane z poszczególnych landów pokazują, jak szeroki jest to problem. W ubiegłym roku w Berlinie zgłoszono 83 naruszenia granic postępowania z dziećmi w żłobkach i przedszkolach, najwięcej w ciągu ostatnich czterech lat. Obejmowało to również podejrzenia naruszeń, podkreślił wydział oświaty. W Brandenburgii do resortu edukacji zgłoszono 82 przypadki stosowania szykan wobec dzieci. W 2021 roku było ich 56. Wzrost odnotowała również Dolna Saksonia. Według danych resortu edukacji w 2022 roku wpłynęło 338 zgłoszeń naruszeń czy podejrzeń naruszenia granic dopuszczalnego zachowania wobec dzieci, w porównaniu z 223 zgłoszeniami rok wcześniej. Dotyczyły one bicia, szczypania, szarpania, przemocy seksualnej lub słownej, a także karmienia na siłę. W Nadrenii Północnej-Westfalii władze wymieniły w 2022 roku łącznie 271 przypadków uchybień pedagogicznych, o 46 więcej niż rok wcześniej. Wzrost nastąpił również w Bawarii, jak wynika z sondażu przeprowadzonego pod koniec grudnia przez tamtejszą publiczną stację radiowo-telewizyjną Bayerischer Rundfunk. "Trudno ocenić rozmiar przemocy" Jak wygląda sytuacja w całym kraju, nie da się tak łatwo odpowiedzieć. - Niestety nie dysponujemy liczbami, ponieważ prowadzonych jest zdecydowanie zbyt mało badań - ubolewa wiceprzewodnicząca Niemieckiej Ligi Ochrony Dzieci Martina Huxoll-von Ahn. Saksoński resort spraw socjalnych poinformowało na przykład agencję DPA, że krajowy urząd do spraw młodzieży (Landesjugendamt) nie ma obowiązku tworzenia statystyk zgłoszeń na przykład o tym, jak często zagrożone było dobro dzieci w saksońskich żłobkach i przedszkolach. To sprawia, że ekspertom trudno jest ocenić rozmiar przemocy. - Można przyjąć, że zamiast bicia czy policzków jest stosowana przemoc psychiczna, na przykład zakrzykiwanie dzieci, poniżanie ich, izolowanie społeczne - mówi Huxoll-von Ahn. Prawo dzieci do wychowania bez przemocy jest zapisane w niemieckim kodeksie cywilnym od 2000 roku. Od tego czasu przyzwolenie na kary cielesne znacznie się zmniejszyło, ale, jak twierdzi ekspertka, nie zniknęło całkowicie. Aby zapobiec szykanom, przedszkola w całym kraju zostały ustawowo zobowiązane do posiadania planów działania na rzecz ochrony przed przemocą, które obejmują zarówno zapobieganie przemocy, jak i postępowanie w wypadku jej wystąpienia. Plany te nie zostały jeszcze wdrożone w całym kraju, mówi ekspert do spraw ochrony dzieci Joerg Maywald. - Jesteśmy w połowie drogi. W każdym landzie, w każdej instytucji jest inaczej. Wygląda to jak wielobarwna mozaika. Steffi Arnold, kierowniczka przedszkoli w berlińskiej dzielnicy Pankow, uważa tworzenie takich planów działania za sensowne. Ona sama zajmuje się problemem przemocy i jest zaangażowana w projekt "Courageous Outburst" ("Odważny wybuch") realizowany w ramach federalnej grupy roboczej More Safety for Children (Więcej Bezpieczeństwa dla Dzieci). - Od dziesięciu lat w zespole zadajemy sobie pytanie, czy rzeczywiście robimy wszystko dobrze i wszystkim umożliwiamy udział w tym przedsięwzięciu? - mówi Arnold, której chodzi także o spojrzenie z zewnątrz na pracę w jej przedszkolach. Pierwsze takie wizyty ma już za sobą. Sprawy przed sądem Raz po raz sprawy dotyczące niewłaściwego postępowania z dziećmi trafiają przed sąd. W Gelsenkirchen dwie opiekunki mają zarzuty, ponieważ w mini-przedszkolu, w którym pracują, udusił się chłopiec. Według aktu oskarżenia naruszyły one obejmujący je obowiązek nadzoru. W Kolonii toczy się proces byłej opiekunki dzieci i kierownika przedszkola, którym zarzuca się poważne seksualne wykorzystywanie dzieci. Skąd się to bierze? W tej sprawie berliński wydział oświaty wypowiedział się następująco: "Nie znamy szczegółowo powodów stosowania szykan". Liga Ochrony Dzieci jednej z przyczyn upatruje w przepracowaniu personelu. - Problemem w żłobkach i przedszkolach jest rażący brak wykwalifikowanego personelu. Takie stresujące sytuacje mogą prowadzić do nasilania się przemocy - uważa Huxoll-von Ahn. Studium Fundacji Bertelsmanna z jesieni 2022 roku opisuje braki personalne jako alarmujące. Zdaniem Joerga Maywalda brak personelu nie jest jednak jedyną przyczyną takiego stanu rzeczy: - Mamy słabo wyposażone żłobki i przedszkola, które wykonują doskonałą pracę, mamy też stosunkowo dobrze wyposażone, które nie działają zbyt dobrze - twierdzi ekspert do spraw ochrony dzieci. Resort oświaty w Hanowerze jako kolejny powód wskazał reformę z czerwca 2021 roku, która przewiduje nowe obowiązki sprawozdawcze dla żłobków i przedszkoli. W całych Niemczech wiosną ubiegłego roku było ponad 59 tysięcy przedszkoli. Co jednak można zrobić, aby w przyszłości było mniej przemocy? Liga Ochrony Dzieci domaga się uczulania na nią zarówno fachowców, jak i rodziców. - Jeśli założymy, że niewłaściwe zachowanie występuje każdego dnia, w każdym żłobku i przedszkolu, to nie wolno z tego robić tabu, zamiatać pod dywan, ale należy zająć się tym ofensywnie i to jak najwcześniej - uważa Maywald. DPA/ pedz, polska redakcja Deutsche Welle