Sąd nie zgodził się z prokuraturą, która twierdziła, że Meiwes zamordował poznanego w Internecie berlińczyka, poszukując seksualnego zaspokojenia i żądała kary dożywocia. Obrona twierdziła natomiast, że było to "zabójstwo na życzenie", bowiem inżynier z Berlina z własnej woli odpowiedział na internetowe ogłoszenie: "Przyjdź do mnie, a zjem twoje pyszne ciało". Mężczyzna, przez media okrzyknięty "kanibalem z Rotenburga", przyznał się do winy. Głównym dowodem w trwającym od początku grudnia głośnym procesie była 4,5-godzinna taśma wideo, na której oskarżony zarejestrował przebieg zbrodni. Doszło do niej w marcu 2001 r. w domu oskarżonego, w Rotenburgu nad Fuldą (Hesja). Sąd potępił czyn Meiwesa, ale uznał, że zarówno sprawca, jak i ofiara cierpieli na poważne zaburzenia i mieli wobec siebie jakieś oczekiwania. Biegli psychiatrzy sądowi stwierdzili jednak, że Meiwes jest zdrowy psychicznie i był w pełni świadomy swoich czynów; może zatem za nie odpowiadać. Dlatego kanibal nie trafi na zamknięty oddział psychiatryczny, tylko do więzienia. Podczas procesu oskarżony nie zgadzał się z zarzutem popełnienia morderstwa. - Traktowałem zabicie jako przysługę, jako pomoc w umieraniu, jako wsparcie w samobójstwie - wyjaśniał. - Zabity mężczyzna ofiarował mi swoje ciało - dodał pewnego razu. Nie wykazał skruchy. Przebieg wydarzeń opisywał spokojnie i rzeczowo, a czasami nawet się uśmiechał. W trakcie procesu przyznał, że zjadanie ludzi było jego marzeniem odkąd skończył 14 lat. Wtedy już zamierzał zabić swojego brata.