Aktem oskarżenia objęto sześciu pracowników administracji miejskiej Duisburga oraz cztery osoby z firmy organizującej imprezę.Prokurator Horst Bien powiedział, że oskarżeni popełnili poważne błędy w procesie planowania, wydawania zezwoleń oraz nadzoru nad imprezą masową w lipcu 2010 roku. Grozi im kara do pięciu lat pozbawienia wolności lub grzywna. Wszyscy oskarżeni zapewniają, że są niewinni. Termin pierwszej rozprawy nie został jeszcze wyznaczony. Panika wybuchła w wąskim tunelu prowadzącym na teren, gdzie miał się odbyć koncert. Tłum stratował na śmierć 21 uczestników imprezy; ponad 500 osób zostało rannych. Oprócz Niemców zginęli też obywatele Holandii, Włoch, Australii, Chin, Bośni i Hercegowiny oraz dwie osoby z Hiszpanii. "Organizatorzy nie uwzględnili dość oczywistego z naukowego punktu widzenia faktu, że przez taki tunel może przejść tylko ograniczona liczba ludzi" - wyjaśnił prokurator. Na trasie znajdowały się ponadto obiekty zbudowane bez pozwolenia. Rodziny ofiar skrytykowały pominięcie w akcie oskarżenia burmistrza Duisburga Adolfa Sauerlanda oraz organizatora imprezy Rainera Schallera. Sauerland, któremu rodziny ofiar zarzucały zaniedbania w nadzorze festiwalu, ustąpił ze stanowiska półtora roku po tragedii. Wśród oskarżonych nie ma też odpowiedzialnego za bezpieczeństwo szefa policji; postępowanie wobec niego zostało umorzone. Eksperci stwierdzili poważne zaniedbania w przygotowaniu festiwalu. Na teren Love Parade prowadziło tylko jedno wejście, pełniące równocześnie rolę wyjścia. Trasa prowadząca na teren koncertu była zbyt wąska w stosunku do liczby uczestników. Zdaniem eksperta ds. imprez masowych Keita Stilla zaaprobowany przez władze miasta plan nie gwarantował nawet teoretycznie bezpiecznego przebiegu imprezy. Znane na całym świecie festiwale muzyki techno Love Parade odbywały się od 1989 r., początkowo w Berlinie, a od 2007 r. w Zagłębiu Ruhry. Za każdym razem uczestniczyło w nich ponad milion osób. Po tragedii w 2010 roku zaprzestano organizacji festiwali.