Według trybunału mur oznacza aneksję palestyńskich terytoriów i dlatego te części ogrodzenia, które na nich wzniesiono, powinny zostać rozebrane. Izrael powinien również zapłacić za szkody spowodowane budową. MTS zaapelował do ONZ, zwłaszcza do Rady Bezpieczeństwa, by podjęła dalsze niezbędne działania w celu, jak to ujęto, "położenia kresu nielegalnej sytuacji powstałej w następstwie budowy muru" na Zachodnim Brzegu Jordanu. Izraelczycy utrzymują, że mur to jedyna szansa na ochronę przed zamachami palestyńskich terrorystów. - Nie jestem prawnikiem ani ekspertem od prawa międzynarodowego, ale w zeszłym roku straciłem córkę w zamachu na autobus w Hajfie. Mur to sprawa życia lub śmierci w naszym regionie. Jeżeli jego budowa nie dojdzie do skutku, oznacza to, że na trwałe wisi nad nami wyrok śmierci - mówił jeden z Izraelczyków. Wyrok nie jest zaskoczeniem, takiej decyzji spodziewali się zarówno eksperci, jak sami Palestyńczycy. - Jesteśmy optymistami. Argumenty za zburzeniem muru są jasne, okoliczności sprawy nie budzą wątpliwości - mówił przed ogłoszeniem wyroku palestyński wysłannik do Hagi. - To historyczna decyzja i historyczny dzień - komentował decyzję trybunału palestyński premier Ahmed Korei. Jaser Arafat nazwał orzeczenie zwycięstwem narodu palestyńskiego. Stany Zjednoczone już zapowiedziały, że według nich orzeczenie Trybunału nie ma żadnej formy wiążącej.