"Jesteśmy skromnymi ludźmi, reprezentującymi marzenia ponad 11 mln mężczyzn, kobiet i dzieci z nieudokumentowanym statusem, którzy żyją i pracują w tym kraju. Kochamy Amerykę i chcemy porozmawiać z Panem o szansie, jaką może nam Pan dać, by zalegalizować (nasz pobyt w USA)" - głosi opublikowany w środę list, podpisany m.in. przez ogrodników, pokojówki i członków kuchennego personelu w przeszłości zatrudnionych w ośrodkach golfowych należących do Trump Organization. Wśród podpisanych są byłe pokojówki, które zajmowały się czyszczeniem ubrań samego Trumpa i ścieleniem jego łóżka, a także inni, pracujący bezpośrednio dla synów prezydenta w ich domach i domku myśliwskim w stanie Nowy Jork - dodał "Washington Post", który dotarł do listu i opisał sprawę w środę po południu na swoim portalu. "Zna Pan wielu z nas i wie Pan, jak ciężko pracowaliśmy dla Pana, Pana rodziny i w należących do Pana ośrodkach golfowych. Wie Pan (...), że nie jesteśmy przestępcami i że nie oczekujemy w Ameryce niczego za darmo. (...) Wierzymy, że okaże nam Pan serce i postąpi właściwie, by znaleźć dla nas dom tu, w Ameryce, żebyśmy mogli wyjść z cienia, i że nie deportuje Pan nas ani naszych przyjaciół i bliskich" - napisano dalej. Przez ostatni rok dziesiątki nielegalnych imigrantów mimo swojego nieuregulowanego statusu zatrudnionych przez Trump Organization publicznie wypowiedziało się o swojej pracy w należącym do prezydenta przedsiębiorstwie. Wielu jako powód ujawnienia się wskazywało antyimigracyjne wypowiedzi Trumpa, część twierdzi, że ich bezpośredni przełożeni w Trump Organization wiedzieli o ich sytuacji, a mimo to ich zatrudniali. Przedstawiciele Trump Organization przekonują, że ci pracownicy w rekrutacji posługiwali się sfałszowanymi dokumentami oraz że zostali zwolnieni, gdy tylko firma dowiedziała się, że przebywają w USA bez stosowanych zezwoleń. "Washington Post" podaje, że dotychczas przeprowadził wywiady z 40 osobami, który pracowały dla Trumpa bez pozwolenia na pobyt w USA.