Na górze Athos mogą mieszkać tylko mnisi. Turyści mogą przebywać tam najwyżej trzy dni, mowa jednak tylko o mężczyznach - kobiety do mnisiej republiki nie mają wstępu już od prawie tysiąca lat. Zakaz wstępu obejmuje również zwierzęta płci żeńskiej. Innowiercy także wpuszczani tam są niechętnie, podobnie, jak najnowsze zdobycze cywilizacji - telewizory czy telefony komórkowe. Policja z najbliższego górze Athos miasta - Salonik - poinformowała, że pielgrzymi zamierzali dostać się do monastyru Esphigmenou. Klasztor ten zamieszkany jest przez ultrakonserwatywnych mnichów, będących w ostrym teologicznym sporze z resztą klasztorów znajdujących się na górze Athos, co spowodowało zerwanie przez Esphigmenou wszelkich "kontaktów duchowych" z resztą wyspy. Mnisi sprzeciwiają się jakiemukolwiek dialogowi z papiestwem i pozostają nadal przy odrzuconym przez resztę półwyspu kalendarzu juliańskim. Mnisi od 2002 roku mają nakaz opuszczenia klasztoru. Zakaz ten ignorują. Co jakiś czas do klasztoru przybywają pielgrzymi wspierający stanowisko Esphigmenou w konflikcie z resztą Athos. To właśnie ich próbowała powstrzymać grecka policja, trzydziestu z nich jednak udało się przekroczyć granicę - niskie, kamienne ogrodzenie - i ujść policji. We wrześniu zeszłego roku dziewięciu mnichów z Esphigmenou skazanych zostało na dwa lata więzienia w zawieszeniu za odmowę opuszczenia klasztoru. Dwa miesiące później mnisi z rywalizujących klasztorów starli się. W bijatyce poszkodowanych było wielu zakonników, a czterech z nich trzeba było hospitalizować.