W opublikowanych we wtorek w największych gazetach wywiadach minister Turco podkreśliła, że obowiązujące we Włoszech prawo nie przewiduje sprzeciwu sumienia ze strony farmaceutów. Słowa papieża wywołały ożywioną dyskusję. - Lekarstwa, przepisane przez lekarza muszą być dostępne, nie można ich odmówić. W spisie lekarstw nie istnieją lekarstwa niemoralne - oświadczyła szefowa resortu zdrowia w rozmowie z "Corriere della Sera". Dodała, że nie wie, co papież ma na myśli mówiąc o lekarstwach służących eutanazji. W wywiadzie dla dziennika "La Repubblica" minister Livia Turco ostrzegła, że gdyby została przyjęta zasada sprzeciwu sumienia, to "doszłoby do dzikiego polowania na apteki, gdzie nie pracują farmaceuci - obdżektorzy". Na łamach gazet trwa polemika wokół słów Benedykta XVI. Katoliccy lekarze i myśliciele o konserwatywnych poglądach wyrażają opinię, że konieczne jest przyznanie farmaceutom prawa do sprzeciwu sumienia w specjalnej ustawie. Dzienniki piszą także o stanowisku zdecydowanej większości aptekarzy, którzy wypowiedź tę uważają za niedopuszczalną ingerencję. Były minister zdrowia, wybitny onkolog Umberto Veronesi powiedział na łamach dziennika "La Repubblica", że według niego papież miał na myśli wszystkie środki antykoncepcyjne. - Nie chciałbym - dodał - aby papież odnosił się także do prezerwatyw. - Niesprzedawanie środków antykoncepcyjnych oznacza sprzyjanie aborcjom, zważywszy na to, że kampanie na rzecz całkowitej czystości, o ile wiem, nie odnoszą wielkiego sukcesu - stwierdził Veronesi, minister zdrowia w rządzie Silvio Berlusconiego. Jego zdaniem po to, aby przeciwdziałać aborcjom, należy sprzedawać jak najwięcej środków antykoncepcyjnych.