"Kiedy włączyłem telewizor, pierwsza z wież właśnie runęła. - Człowieku, obudź się, to tylko zły sen - pomyślałem. Ale to nie był sen" - głosi anonimowy wpis z jednej z najstarszych grup dyskusyjnych w internecie, Well.com. Pięć lat temu blogsfera nie była tak prężna jak dziś, ale szok po ataku Al-Kaidy na Stany Zjednoczone spowodował, że międzynarodowa społeczność internautów postanowiła działać. Już w dniu tragedii fora dyskusyjne na całym świecie zapełniły się komentarzami do aktualnych wydarzeń oraz kondolencjami dla rodzin zmarłych. Psycholodzy mieli to później opisać jako swoistego rodzaju odreagowanie na to, co wydarzyło się w Nowym Jorku, Waszyngtonie i Pensylwanii. Sieć stała się przeciwwagą dla terroru i strachu. Ameryka i świat razem Rok po atakach z 11 września pozarządowa organizacja zajmująca się badaniem wpływu internetu na społeczeństwo, Pew Internet & American Life Project, przeprowadziła analizę reakcji internautów po tragedii z 2001 roku. Wnioski? Internet zbliżył ludzi w dniach ciężkiej próby. Szok po wydarzeniach z września spowodował, że ponad 19 milionów Amerykanów, dzięki poczcie elektronicznej, nawiązało kontakt z bliskimi oraz z przyjaciółmi, z którymi nie kontaktowali się od lat. Znaczna część - ponad 80 proc. - nadal utrzymuje odświeżone po koszmarze z 11 września kontakty. Internauci używali maili nie tylko do kontaktu ze znajomymi, ale i do wyrażenia swojego wsparcia dla rządu USA. Listy poparcia dla amerykańskiego prezydenta przesyłane na adres Białego Domu spłynęły z całego globu. Wtedy także ponad 70 proc. internautów wykorzystało sieć do zdobycia informacji na temat wydarzeń z USA - niektórzy po raz pierwszy zamówili biuletyny z informacjami, chcąc być na bieżąco z sytuacją w Stanach. Oprócz profesjonalnych serwisów informacje z pierwszej ręki dostarczyło użytkownikom sieci niezależne, internetowe dziennikarstwo. Jednym z najczęściej odwiedzanych blogów w tym okresie była strona Davida Weinbergera, nowojorskiego felietonisty oraz eksperta w sprawach wpływu internetu na społeczeństwo. Oprócz komentarzy do aktualnych wydarzeń, w swoim blogu z 27 września, autor doskonale podsumował reakcję sieci na tragedię z 11 września. "Dzisiaj, po raz pierwszy w historii internetu, Ameryka i cały świat robią to, co robią ludzie, kiedy niewinni cierpią: płaczą, nawzajem się pocieszają, przekazują sobie informacje i, co najważniejsze, opowiadają tę tragiczną historię razem" - pisał Weinberg. "Bliski Wschód musi zapłacić!" Blogi powstałe po 11 września były przepełnione smutkiem i bezsilnością wobec tragedii. Kilka godzin po katastrofie pierwszego samolotu, naoczny świadek tych wydarzeń, John Reinan, pisał: "Usłyszałem eksplozję, a potem zobaczyłem setki spadających w dół, metalowych części, niektóre wielkości maski od samochodu. (...) Potem - ku mojej rozpaczy - ujrzałem ludzi, którzy wyskoczyli z wieżowca. Zacząłem się modlić. (...) Stałem w miejscu, nie mogąc uwierzyć. Byłem smutny, wściekły, ale i szczęśliwy, że żyję. Nie potrafię zapomnieć o tych spadających ciałach, modlę się za rodziny ofiar. Świat już nigdy nie będzie taki sam". Nie wszyscy byli jednak podobnego zdania. "Mam pomysł, jak odpłacić terrorystom. WTC miało 220 pięter, tak? Co powiecie na 220 głowic nuklearnych - jedną za każde piętro. Bliski Wschód musi zapłacić za całe zło!" - pisał App2beam na forum Well.com. Nie był on odosobniony w swoich żądaniach odwetu. Internet zapełnił się setkami komentarzy, w których domagano się krwawej zemsty na terrorystach. Sieć także i tutaj spełniła rolę terapeuty, umożliwiając przelanie na ekran komputera swoich emocji. Wraz z prośbami o militarną reakcję pojawiły się nawoływania do tolerancji i nietraktowania całej społeczności muzułmańskiej jak terrorystów. Nie były to jedynie głosy muzułmanów, ale i internautów z każdego zakątka globu. Zbiorowa terapia trwała przez następne miesiące, dając każdemu szansę na podzielenie się swoimi doświadczeniami, spostrzeżeniami i komentarzami. Po dokonanej rok po wydarzeniach z 11 września analizie okazało się, że internauci na forach dyskusyjnych najczęściej wyrażali swój smutek oraz składali kondolencje (75 proc. użytkowników), dzielili się swoimi religijnymi spostrzeżeniami (61 proc.) oraz opowiadali o swoim strachu przed terroryzmem (52 proc.). Podobnie jak i świat po 11 września, tak i internet nigdy nie miał być już taki sam. NieBoimySię.com Wraz z reakcją internetowej społeczności, sama sieć stała się narzędziem pomocy ofiarom ataków z 11 września. Powstało kilkanaście internetowych stron, których jedynym celem była zbiórka dla potrzebujących - począwszy od specjalnej strony Czerwonego Krzyża aż po witryny Kościołów oraz związków wyznaniowych, które zbierały datki dla ofiar. Zupełnie przemodelowano oficjalną stronę WTC, tworząc z niej miejsce oddające cześć ofiarom tragedii. Dzisiaj oficjalna strona WTC informuje o postępach w pracach nad budowlami mającymi uczcić pamięć zabitych. Jedna z 15 instytucji zajmujących się odbudową WTC umieściła w okolicach Strefy Zero 7 kamer. Internauci od maja 2002 roku, na stronie ProjectRebirth.org, mogą oglądać, co dzieje się w miejscu, w którym kiedyś stały bliźniacze wieże. Kamery mają tam być aż do zakończenia budowy Wieży Wolności. Kiedy swoją pracę rozpoczęła specjalna komisja Kongresu, mająca zbadać wydarzenia z 11 września, internauci mieli szansę śledzić jej obrady na żywo w sieci. Pełen raport komisji można ściągnąć z oficjalnej strony Kongresu. Zamachy z 11 września dały internautom nie tylko szansę na odreagowanie, ale i zapewniły skuteczne panaceum na terror. Kilka godzin po zamachach bombowych z 7 lipca 2005 roku w Londynie, kilku Brytyjczyków powołało do życia stronę WereNotAfraid.com (NieBoimySię.com), która miała być odpowiedzią na londyńskie ataki. Twórcy strony namawiali ludzi z całego świata do podsyłania swoich zdjęć z przyjaciółmi lub rodziną, dzięki temu pokazując terrorystom, że - pomimo ataków - w życiu internautów nic się nie zmieniło, że tak naprawdę nikt nie boi się terroru wywołanego przez zamachowców. Reakcja internetowej społeczności przeszła najśmielsze oczekiwania - twórcy dostali prawie 20 tysięcy zdjęć, a ich strona już dwa dni po ataku miała ponad 1 milion odsłon dziennie. WereNotAfraid.com przekształciła się w międzynarodowe forum dla tych, którzy łączą się pamięcią ze wszystkimi poszkodowanymi przez terroryzm, od Bali i Bagdadu, aż po Tel-Awiw i Madryt. W piątą rocznicę ataków z 11 września brytyjska strona oddaje cześć jego ofiarom. A wraz z nią cała społeczność sieci. Pamiętamy i będziemy pamiętać. Łukasz Kujawa