W liście do byłego ministra spraw zagranicznych Davida Milibanda, Moszczyński wyraża nadzieję, że politycy Partii Pracy zdystansują się od wypowiedzi byłego ministra ds. szkół, rodzin i dzieci Eda Ballsa. W artykule zamieszczonym wczoraj w tygodniku "Observer" Balls wyraził opinię, że otwarcie brytyjskiego rynku pracy dla imigrantów z nowych państw UE od pierwszego dnia członkostwa 1 maja 2004 roku było przedwczesne i powinno być poprzedzone wprowadzeniem okresów przejściowych. "Mam nadzieję, że ktoś w Partii Pracy rzuci wyzwanie tym poglądom (Ballsa - red.), bo w przeciwnym razie to laburzyści, a nie konserwatyści będą postrzegani jako partia wroga wobec polskich imigrantów" - napisał Moszczyński w liście do Milibanda. Ed Balls, David Miliband i jego brat Ed to trzej czołowi kandydaci do objęcia przywództwa w Partii Pracy, która po przegranej w wyborach 6 maja przeszła do opozycji po 13 latach rządów. David Miliband należy do grupy Labour Friends of Poland (LFP) powołanej do kontaktów Partii Pracy ze społecznością polską. W osobnym liście do tygodnika "Observer" Moszczyński uznał, że powstało niebezpieczne wrażenie, iż Partia Pracy, do której sam należy, przekształcając się z partii rządzącej w opozycyjną i nie szczędząc sobie z tej okazji koniecznej samokrytyki, szuka w imigrantach z UE "łatwych kozłów ofiarnych", winiąc ich za własne niedociągnięcia. Wśród najważniejszych z nich wymienia "sprawiającą wrażenie zamierzonej" niezdolność, lub niechęć laburzystowskiego rządu do sporządzenia wiarygodnych danych statystycznych o imigrantach oraz obojętność na nową sytuację, w której znalazły się niektóre lokalne społeczności w obliczu napływu dużej liczby imigrantów w krótkim czasie. Moszczyński zauważa, że o ile na migracji z nowych państw UE skorzystała brytyjska gospodarka jako całość, o tyle koszty migracji nie były rozłożone równomiernie i w większym stopniu spadły na mniejsze miasta niż na duże ośrodki miejskie, oswojone z imigrantami. Oba czynniki: braki statystyczne i nowe koszty dla lokalnych społeczności, według Moszczyńskiego stały się pożywką dla ksenofobicznie nastawionych tabloidów manipulujących danymi statystycznymi dla uzasadnienia własnej politycznej agendy, którą charakteryzuje jako: "antylaburzystowską, antyimigracyjną i antyunijną". Skutkiem były "znaczne napięcia między społecznościami (osiadłymi i napływowymi - red.), ksenofobiczna histeria, a ostatnio nawet zabójstwo na tle narodowościowym" - zaznaczył autor listu do tygodnika "Observer". Wypowiedź Ballsa może, jego zdaniem, dodatkowo zaszkodzić tej sytuacji. Decyzję otwarcia brytyjskiego rynku pracy przez rząd Tony'ego Blaira nazywa Moszczyński słuszną w czasie, w którym została podjęta. Imigranci, jak zaznacza, ocalili angielskie i szkockie rolnictwo przed upadkiem, wsparli sektor usług i ogólnie zdynamizowali brytyjską gospodarkę.