Powell zmarł w wojskowym szpitalu Walter Reed pod Waszyngtonem. "Straciliśmy niezwykłego i kochającego męża, ojca, dziadka i wielkiego Amerykanina" - napisali krewni na jego profilu na Facebooku. Typowany jako kandydat na prezydenta Powell zasłynął jako pierwszy czarnoskóry Amerykanin na najwyższym stanowisku wojskowym - jako przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów za kadencji George'a Busha seniora. Był także pierwszym czarnoskórym sekretarzem stanu USA podczas prezydentury George'a Busha juniora. Był też doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Ronalda Reagana. W latach 90. XX wieku wielokrotnie był wymieniany jako potencjalny kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych, jednak nigdy nie zdecydował się na kandydowanie. Urodzony w Nowym Jorku jako syn imigrantów z Jamajki, Powell służył w wojsku przez 35 lat, odbywając m.in. dwie zmiany podczas wojny w Wietnamie, gdzie został odznaczony Medalem Żołnierza za uratowanie trzech żołnierzy z płonącego śmigłowca. Pełnił też kluczową rolę podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej. Uważano go wówczas za autora tzw. "doktryny Powella", podkreślającej konieczność użycia przeważającej siły, społecznego poparcia i jasnych celów w interwencji zbrojnej. Sceptyczne podejście do wojny w Iraku Jako szef dyplomacji Powell był jednym z największych sceptyków wojny w Iraku, ale mimo to zasłynął z prezentacji na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ "dowodów" na rzekomo ukrywaną przez reżim Saddama Husajna broń masowego rażenia. W późniejszych latach opisywał to jako swój największy błąd i plama na jego dorobku. Mimo przynależności do Partii Republikańskiej, w ostatnim okresie był zdecydowanym krytykiem partii i prezydenta Donalda Trumpa. W ostatnich latach skupiał się na założonej przez niego fundacji poświęconej problemom edukacji dzieci. "Był wielkim mężem stanu" Kondolencje z powodu śmierci Powella złożył były prezydent George W. Bush. "Laura i ja jesteśmy głęboko zasmuceni śmiercią gen. Powella. Był wielkim mężem stanu. Na jego radach i doświadczeniu polegało wielu prezydentów" - oświadczył. "Był moim wielkim przyjacielem i mentorem, zawsze miał dla mnie dobre rady. Czuję się, jakbym miał dziurę w sercu" - powiedział z kolei szef Pentagonu Lloyd Austin. "Otrzymałem smutną informację o śmierci Colina Powella - byłego Sekretarza Stanu USA. My - Polacy nigdy nie zapomnimy jego roli w pogłębianiu relacji polsko-amerykańskich w początkach naszej przynależności do NATO" - napisał polski minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau na Twitterze. Byłego sekretarza stanu USA wspominał również rzecznik MSZ Łukasz Jasina. "Colin Powell nie żyje. Pamiętamy jego współpracę z naszym wojskiem w czasie operacji +Pustynna Burza+, jego rolę jako Sekretarza Stanu USA i wizytę w Polsce na obchodach sześćdziesiątej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Cześć jego pamięci!" - napisał Jasina na Twitterze. Miał nowotwór Według reporterki NBC Andrei Mitchell, która znała byłego generała osobiście, Powell walczył z nowotworem krwi, szpiczakiem mnogim od co najmniej trzech lat.Jak podkreślali eksperci cytowani przez CNN, informacja ta ma znaczenie w kontekście tego, że Powell zmarł w wyniku zakażenia koronawirusem mimo, że był zaszczepiony przeciw COVID-19. - Sposoby leczenia szpiczaka mnogiego mogą być różne, od chemioterapii, przez sterydy, po przeszczep szpiku kostnego. Każdy z tych sposobów, jak również sam nowotwór, sprawia że twoje ciało nie jest w stanie wytworzyć takiej odpowiedzi układu odpornościowego, jak u zdrowego pacjenta - powiedziała Megan Ranney z Uniwersytetu Browna. - W takich przypadkach ma znaczenie właśnie koncepcja odporności zbiorowej, ochrony społeczności. Chodzi o ochronę osób takich jak on - dodała.Prof. Peter Hotez ze szpitala Texas Children's Hospital, zauważył, że choć zgony szczepionych osób są stosunkowo rzadkie, to się zdarzają. Według danych Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC), na 700 tys. amerykańskich ofiar COVID-19, około 7 tys. było zaszczepionych, z czego ponad 6 tys. - to osoby powyżej 65. roku życia. CDC szacuje, że ryzyko śmierci u osób zaszczepionych jest 11 razy mniejsze niż w przypadku niezaszczepionych.