Nie żyje Bronek Szpigiel, jeden z ostatnich bojowników warszawskiego getta
W wieku 93 lat w Montrealu zmarł Bronek Szpigiel, jeden z ostatnich uczestników zrywu w getcie warszawskim - informuje "The New York Times". Był niezwykle radosny, zawsze chętnie odwiedzał Polskę - powiedziała znająca go osobiście dziennikarka Anka Grupińska.
Jak podaje amerykański dziennik, wiadomość o śmierci 93-letniego Szpigla potwierdził jego syn, Julius.
- Był niezwykle radosnym i dobrym człowiekiem. Zawsze przyjeżdżał do Polski z dużą radością, choć zapewne odczuwał ból związany z przeszłością, która mu się w tym kraju przytrafiła - powiedziała Anka Grupińska, która w 1999 r. przeprowadziła ze Szpiglem i jego żoną Haliną (Chajką) rozmowę w kanadyjskim Montrealu, gdzie oboje zamieszkali po wojnie. Wywiad został opublikowany w książce Grupińskiej "Ciągle po kole: rozmowy z żołnierzami Getta Warszawskiego".
Bronek (Boruch) Szpigiel urodził się 4 października 1919 r. w Wyszogrodzie. Kilkanaście miesięcy później wraz z rodzicami przeniósł się do Warszawy i zamieszkał na ulicy Pawiej.
Jak pisze Grupińska w książce "Odczytanie Listy. Opowieść o powstańcach żydowskich" jego ojciec "wyrabiał filcowe getry i politykował", w jego rodzinie byli zarówno bundowcy jak i komuniści.
Jak przypomniała Grupińska, Szpigiel oraz jego przyszła żona - Halina Bełchatowska, należeli przed wojną do lewicowej organizacji Bund (udzielali się w podlegającym Bundowi Związku Młodzieży Cukunft), którego czołową postacią był Marek Edelman. Oboje się z nim przyjaźnili.
Po rozpoczęciu wojny we wrześniu 1939 r. Szpigiel przedostał się do Białegostoku, wkrótce jednak powrócił do Warszawy.
Jako mieszkaniec getta działał w podziemiu bundowskim. Od października 1942 r. był członkiem ŻOB-u.
18 stycznia 1943 r., kiedy Niemcy rozpoczęli akcję deportacyjną, której celem było wywiezienie z getta do Treblinki 8 tys. Żydów, Szpigiel ukrył się wraz z kolegami na strychu.
W okresie poprzedzającym wybuch powstania pracował w szopie Roericha. Jednocześnie przygotowywał się do walki, biorąc udział w szkoleniu posługiwania się bronią.
W powstaniu Szpigiel walczył w rejonie Smoczej, Nowolipek i na Lesznie. - Tak jak inni żołnierze Żydowskiej Organizacji Bojowej zmagał się z brakiem broni. Powstańcy byli wówczas podzieleni na pięcioosobowe grupy. Mieli szczęście, gdy na jedną grupę przypadał jeden granat i jeden mały pistolet, a były grupy, które w ogóle nie miały broni - tłumaczyła Grupińska.
Szpigiel i Bełchatowska opuścili getto kanałami 29 kwietnia 1943 r. Wyprowadził ich jeden z dwojga żyjących obecnie, po śmierci Szpigla, bojowników ŻOB-u - Symcha Rotem-Ratajzer "Kazik". Ratajzer mieszka dziś w Izraelu, podobnie jak inna uczestniczka walk w getcie Pnina Grynszpan-Frymer.
Od maja do października 1943 r. Szpigiel walczył w oddziale partyzanckim w Lasach Wyszkowskich. Następnie powrócił do Warszawy, gdzie ukrywał się wspólnie z Bełchatowską.
W czasie powstania warszawskiego przebywali na ulicy Żelaznej 64.
- Po powstaniu nie wyszli z warszawiakami, bo bali się Polaków - pisze Grupińska. - Kryli się w gruzach na Siennej z Putermilchami i Pniną Grynszpan; razem było ich dziewięcioro. Nie mieli jedzenia, nie mieli wody. Bronek przez kilka dni kopał studnię w bunkrze blaszanym talerzem. Ziemia była miękka, na głębokości metra dokopał się do wody - dodaje.
Szpigiel i Bełchatowska opuścili bunkier dopiero 23 lub 24 stycznia 1945 r.
W 1946 r. oboje wyjechali z Polski. Po pobycie w Szwecji, gdzie wzięli ślub, w 1948 r. zamieszkali w kanadyjskim Montrealu.
Grupińska przypomniała, że w czasie swojego pobytu w Kanadzie przed 14 laty, żona Szpigla była już poważnie schorowana, cierpiała na chorobę Alzheimera. - Moja rozmowa z nią była trochę rozmową o dziurach w pamięci; uczestniczył w niej także Bronek - podpowiadał, dopowiadał i przypominał" - powiedziała autorka wywiadów z ocalałymi bojownikami getta.
Halina Bełchatowska-Szpigiel zmarła w 2002 r.