- Amerykanie nadal przekonują nas, że jest to konieczne. Ich argumenty nie są dla nas argumentami poważnymi - powiedział Kislak, występując podczas konferencji naukowej w Akademii Nauk Wojskowych w Moskwie. Dyplomata zauważył, że w razie instalacji elementów amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej w Polsce i Czechach, na terytorium Europy, w pobliżu rosyjskich granic, po raz pierwszy pojawi się komponent sił strategicznych USA. Kislak oświadczył również, że wyjście Stanów Zjednoczonych z traktatu ABM (o ograniczeniu systemów obrony przeciwrakietowej), nieratyfikowanie układu SALT-II (o ograniczeniu ofensywnych broni strategicznych) i niektóre inne kroki świadczą o tym, że znów, jak w czasach zimnej wojny, stabilność i przewidywalność w sferze strategicznej mogą stanąć pod znakiem zapytania. USA chcą rozmieścić w Polsce wyrzutnie rakiet przechwytujących, a w Czechach stację radarową. Obiekty te stanowiłyby elementy tarczy antyrakietowej, chroniącej Stany Zjednoczone i ich sojuszników przed atakiem tzw. państw nieprzewidywalnych, takich jak Iran. Rosja sprzeciwia się tym planom, twierdząc, że zagrażają one jej bezpieczeństwu. Dotychczasowe rosyjsko-amerykańskie konsultacje, w których Rosję reprezentuje właśnie Kislak, nie doprowadziły do kompromisu. W ubiegłym tygodniu o planach ulokowania elementów sytemu obrony przeciwrakietowej USA w Polsce i Czechach Kislak rozmawiał w Warszawie z szefem polskiej dyplomacji Radosławem Sikorskim. Podczas sobotniej konferencji w Moskwie białoruski minister obrony Leanid Malcou oświadczył, że plany rozmieszczenia elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Europie poważnie komplikują sytuację również w pobliżu granic Białorusi. - Plany instalacji elementów systemu obrony przeciwrakietowej USA w Europie Wschodniej, budowa europejskich sił szybkiego reagowania poważnie komplikują sytuację wojskowo-polityczną w pobliżu naszych granic - powiedział Malcou.