Mohsen Ahmadipour i jego żona Roja Azadian, którzy na co dzień mieszkali w Kanadzie, wybrali się do Iranu, aby odwiedzić bliskich. Jak informuje kanadyjski serwis "Ottawa Citizen", zdecydowali się na trasę przez Ukrainę. To, że Mohsen Ahmadipour żyje, jest wynikiem zbiegu okoliczności. Gdy zjawił się na teherańskim lotnisku okazało się, że jest problem z jego biletem. Wcześniej mężczyzna anulował część biletu, jednak był przekonany, że ten na trasie z Iranu do Kanady wciąż jest ważny. Kiedy razem z żoną dotarł do lotniskowego terminalu, okazało się, że był w będzie. Mieli lecieć razem Razem z żoną zdecydowali, że ona od razu wróci do Kanady, do ich syna. Ahmadipour miał dołączyć do nich później, gdy tylko uda mu się złapać inny samolot. Roja Azadian wsiadła na pokład. Kilka minut po starcie samolot ukraińskich linii lotniczych runął na ziemię. Wszyscy pasażerowie zginęli. Mohsen Ahmadipour dowiedział się o katastrofie zanim zdążył opuścić terminal. "Był szczęściarzem, który nie wsiadł na pokład tego samolotu" - stwierdził cytowany przez "Ottawa Citizen" Kevin Manesh, członek społeczności irańskiej w Monteralu, znajomy rodziny.