Historię brytyjskiego żołnierza opisał dziennik "The Times". Do niecodziennego zdarzenia doszło kilka dni temu w mieście Atascadero w Kalifornii. Brytyjscy żołnierze stacjonujący w Camp Roberts ćwiczyli skoki ze spadochronem, które miały się odbywać metodą HALO (High Altitude - Low Opening), która polega na otwarciu spadochronu na niewielkiej wysokości. Spadł wprost do kuchni Po skoku z wysokości ponad 4,5 kilometra jeden ze spadochroniarzy miał problem ze sprzętem - jego spadochron nie otworzył się w pełni. Żołnierz użył więc spadochronu zapasowego. Ten jednak został rozłożony zbyt późno. W efekcie mężczyzna nie zdołał wytracić prędkości i spadł na dach jednego z domów, a następnie wpadł do kuchni. Właścicieli budynku nie było wtedy w domu, dlatego na pomoc spadochroniarzowi ruszyli sąsiedzi, którzy byli świadkami całego zdarzenia. - Byłam w szoku. Pobiegłam zobaczyć co się stało. Spadochroniarz miał otwarte oczy, ale nie wiedziałam, czy jest ranny - powiedziała telewizji KSBY News pielęgniarka Rose Martin, która jako jedna z pierwszych dotarła do mężczyzny. - Myślę, ze to prawdziwy cud. Kto przeżywa lądowanie bez spadochronu? - dodała kobieta. Incydent z udziałem spadochroniarza potwierdziła lokalna policja. "Spadochroniarz był przytomny, ale oszołomiony. Skarżył się na ból, ale nie miał widocznych obrażeń" - poinformowano na Facebooku. Poszkodowanym mężczyzną zajęły się służby ratunkowe. Trafił do szpitala, ale jego obrażenia nie są poważne. Policja przekazała, w wyniku incydentu nie ucierpiał nikt inny. Pozostali żołnierze, którzy brali udział w ćwiczeniach, bezpiecznie wylądowali na wyznaczonym lądowisku.