Oprócz 222 osób, które zginęły w rejonie delty Irawadi i 19 ofiar śmiertelnych w okolicach Rangunu, 109 osób zginęło na wyspie Haingyi, a jedna w miejscowości Nyaungdone - poinformowała państwowa telewizja MRTV. Tylko na samej wyspie położonej nad Morzem Andamańskim zniszczonych zostało 20 tysięcy domów, 90 tysięcy ludzi zostało tam bez dachu nad głową. Rządząca Birmą junta wojskowa ogłosiła w niedzielę pięć obszarów klęski żywiołowej w kraju po przejściu cyklonu. Najbardziej ucierpiał w wyniku cyklonu rejon delty Irawadi. W niektórych miastach w tej części Birmy zniszczonych zostało przez żywioł nawet 75 procent budynków. Niemal wszystkie domy, które pozostały, mają pozrywane dachy. W poniedziałek ma być już czynne międzynarodowe lotnisko w Rangunie. Mieszkańcy Rangunu chcieli w niedzielę kupić materiały budowlane, aby naprawić swe domy. Jednak cena benzyny na czarnym rynku wzrosła w niedzielę z 2,50 dolara do 10 dolarów za galon. Wielu ludzi anonimowo nie kryło oburzenia wobec rządzącej junty, która w niewystarczający sposób pomaga ofiarom żywiołu. - Gdzie są ci wszyscy umundurowani ludzie, którzy są gotowi do bicia cywilów? Powinni być tutaj i pomagać w oczyszczaniu terenu i przywracaniu elektryczności - mówił jeden z Birmańczyków. Cyklon, który szalał na południu kraju, postawił pod znakiem zapytania wyznaczone na 10 maja referendum w sprawie nowej konstytucji, zgodnie z którą w 2010 roku odbędą się wielopartyjne wybory powszechne.