Jako pierwszy głos oficjalnie w tej sprawie zabrał Ali Sadpara. To Pakistańczyk, który 3 lata temu - razem z Baskiem Alexem Txikonem i Włochem Simone Moro - dokonał pierwszego zimowego zdobycia Nanga Parbat. - Złe wieści z Nangi. Mój przyjaciel Daniele Nardi oraz Tom Ballard nie kontaktowali się z bazą od 24 lutego. Byli na wysokości 6300 metrów na Żebrze Mummery'ego. Jestem gotowy do udziału w misji ratunkowej, ale pogoda w górskim rejonie na to nie pozwala - napisał Sadpara. W chaosie informacyjnym pojawiło się wiele niesprawdzonych doniesień. Oficjalnie do sytuacji odnieśli się jednak współpracownicy Nardiego. Jak poinformowali - od niedzieli Włoch i Brytyjczyk nie kontaktowali się z bazą ani przy pomocy telefonu satelitarnego, ani łączności radiowej. W bazie znajdują się pakistański oficer łącznikowy oraz dwaj kucharze wyprawy. - Rano, o godz. 6:30 nawiązaliśmy kontakt z bazą. Po dokładnej obserwacji możliwych dróg zejścia, takich jak zejście drogą Kinshofera, nie zauważono himalaistów. Obserwacje są prowadzone cały czas. Aktywowany został pakistański system ratunkowy. Wezwano helikopter, który miał dokonać patrolu i obserwacji w poszukiwaniu wspinaczy. Przygotowano śmigłowiec do startu ze Skardu i wykonania 40-minutowego lotu do bazy pod Nanga Parbat po stronie Diamir. Pakistańska agencja uzyskała też zgodę Aliego Sadpary, by wesprzeć pilotów w rozpoznaniu i ewentualnej akcji ratowniczej. Niestety, z powodu sytuacji kryzysowej związanej z konfliktem między Pakistanem a Indiami, pakistańska przestrzeń powietrzna została zamknięta - napisano w oświadczeniu. Do bazy wysłano natomiast Karima Hayata, który do stycznia brał udział w wyprawie Nardiego i Ballarda. Pakistańczyk może dotrzeć pod Nanga Parbat jutro wieczorem. W akcję włączyli się też ambasadorowie Włoch i Wielkiej Brytanii, którzy o wysłanie helikoptera poprosili pakistańskie władze. W godzinach popołudniowych polskiego czasu interwencja przyniosła efekt. Ambasador Stefano Pontecorvo dostał zgodę na lot śmigłowca. Ma do niego dojść w czwartkowy poranek. Dwie wyprawy w bazie pod K2 Wbrew niektórym doniesieniom, jak ustalił dziennikarz RMF FM, o pomoc i udział w organizowanej akcji nie zostały na razie poproszone dwa zespoły biorące udział w wyprawach na K2. Wiadomość do bazy przesłał operator wszystkich tegorocznych zimowych ekspedycji Asghar Ali Porik z agencji Jasmine Tours Pakistan. - Dwóch zaginionych himalaistów na Nanga Parbat. Brak informacji od niedzieli. Jest możliwość, że zostanie uruchomiona akcja poszukiwawcza i ratunkowa. Zespoły pod K2 mogą zostać poproszone o udział - czytamy w wiadomości, do której dotarł nasz dziennikarz Michał Rodak. Do spekulacji o możliwym włączeniu się himalaistów spod K2 do planowanej akcji pod Nanga Parbat odnieśli się także współpracownicy Daniele Nardiego. Jak poinformowali, to na razie jedynie hipotezy, bo lot do i z bazy pod K2 byłby teraz niemożliwy. Baza leży w strefie kontrolowanego ruchu lotniczego znajdującego się pod jurysdykcją wojskową, a wszystkie tego typu strefy są teraz zamknięte. Próba zimowego zdobycia Nanga Parbat nową drogą Wyprawa Włocha i Brytyjczyka trwa od końca grudnia. Mimo utrzymujących się przez kilka tygodni silnych opadów śniegu i fatalnej pogody, nie zrezygnowali ze wspinaczki i w ostatnich dniach najpierw postawili obóz czwarty na wysokości 6000 metrów, a później dotarli na 6300 metrów. Ich cel to zdobycie Nanga Parbat nową drogą, przez tzw. Żebro Mummery'ego. Michał Rodak